Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
88

Z Tatar konie miewają, równe bachmaciki,
Obciąży go bez miary zbroja, kaftaniki;
Kto chce w potkaniu pożyć dobrze Moskwicina,

Przytrzy nań prędko z drzewem jak na Tatarzyna.
820 

W grodziech swoje obrony wszystkie pokładają,
Swego przełożonego z pilnością słuchają;
Wierni są panu swemu, bo w wielkiej karności
Knucim biją leda ocz, bez wszelkiej litości.

Nie dają się przenająć za żadne monety,
825 

Bo u nich każdy zmiennik z narodem przeklęty:
Lud hardy i niczemny, w postawie swej głupi,
Nie trzeba mu wiary dać, bo fałszem okupi.
Nie zwiodą oni z naszym ludem zbrojnym bitwy,

Tylko w lesie obrąbią, gdy k nim jedzie z Litwy.
830 

Głód, mór, zimno, niewczesność, nigdy im nie szkodzą,
Bo się oni w tej nędzy pospolicie rodzą.
Jako macie pod niemi swoich zamków dostać,
Powiem wam, jedno chciejcie mej nauce sprostać.

Inaczejci niż pierwej dziś te sprawy chodzą,
835 

Wszakże wszystki żywioły wam się k temu godzą:
Z ziemie napierwej szańce w nocy więc działają,
Potem stołę hawerze pod parkan kopają.
Tamże prochy sadzają, by rum uczyniły,

A zatem by do szturmu łatwie dziury były;
840 

Drugie zasię misterstwo puszkarze działają,
Ogniste kule w zamek z mozdzierzów puszczają.
Tak narychlej moskiewskie zamki popalicie,
Kiedy dobrze ogniste kule przyprawicie:

Wiatrem zasię tak drudzy zamków dostawają,
845 

Ścierwem z wiatru parkany w koło ostawiają;

833 Zamków dobywać pod Moskwą. 837 Ziemią. 841 Ogniem. 845 Wiatrem.