Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

80.  „Po długich trudach, dźwigając lat brzemię
W mieście Coimbrze spoczywał król stary,
Kędy Mondego w zieleń stroi ziemię
Łąk okolicznych zraszając obszary,
Gdy wieść dolata, że syn w Santaremie
Ścieśniony srodze walczy z wrogiem wiary. —
Porwał się starzec — rzuca swe komnaty,
Znać dawny zapał nie przygasł w nim z laty.

81.  „Zwoławszy męże w bojach posiwiałe,
K’ obronie syna leci niewstrzymany;
Luzyjskie męstwo bierze zwykłą chwałę,
W dwa ognie wzięty wróg — wnet pokonany. —
Zdobyczą pole zasłało się całe:
Tu drogie płaszcze, tam barwne turbany,
Konie i zbroje, stosy drogich łupów,
I jak wzrok sięgnie — pełno krwi i trupów.

82.  „Garść pozostałych dłużéj nie odwleka,
Rzuca kraj Luzów i wraca do domu:
Mir-almuminin tylko nie ucieka,
Śmierć mu ucieczki oszczędziła sromu. —
Hymnem dziękczynnym brzmi przestrzeń daleka,
Luz wielbi Pana na polach pogromu:
Boć ten bój dziwny wykazał widocznie,
Że Bóg zwycięża a nie ludzkie włócznie. —

83.  „Gdy tak okryty laury zwycięskiemi
Stary król Alfons stał u szczytu chwały,
Przyszedł kres zwykły wszystkich dzieci ziemi,
Wiek i bezsilność zgniotły go, złamały:
I blada niemoc rękami chłodnemi
Dotknęła ciała powłoki zwątlałéj;
I wedle losu, jaki wszystkich czeka,
Wypłacił śmierci smutny dług człowieka.

84.  „Wzniosłe przylądki płakały go rzewnie[1],
I rzeki nagle wezbrały swe fale,
W szerokie pola toczą wały gniewnie,
Lejąc w nie łzy swe, szemrząc ciche żale. —
Lecz stokroć szerzéj rozbrzmią w świecie pewnie
Czyny królewskie w bohaterskiéj chwale.
„Alfonsie“! woła państwo skargą trwożną
Wtórzą mu echa — niestety — napróżno!


  1. W chwili śmierci Alfonsa kraj został nawiedzony klęską ogólnej powodzi: górskie potoki wylały się na doliny, rzeki zaś i rzeczułki wyszły ze swych brzegów.