Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

80.  „My nie jesteśmy zbójeccy korsarze,
Co najechawszy bezpieczne osady,
Kąpią się we krwi przy grodów pożarze,
By drogie łupy unieść z ich zagłady:
Myśmy Europy potężnéj żeglarze,
I do bogatych Indyj na zwiady
Płyniem z dalekich krain — za rozkazem
Króla, co budzi cześć i postrach razem.

81.  „Czemu nas spotkał lud tak nieużyty?
Co go tak dzikim, barbarzyńskim czyni,
Że naszym statkom port każdy zakryty,
Że nam przytułku bronią i w pustyni?
Jaki w nas zamiar przypuszczali skryty?
Co drobną garstkę w ich oczach wini,
Że chcąc o zgubę przyprawić ostatnią
Taką nas straszną otoczono matnią?

82.  „Lecz tyś sprawiedliw, królu miłościwy,
I w tobie ufność, co się nie zachwieje,
Jak w Alcynoju Ulis nieszczęśliwy
W tobieśmy nasze złożyli nadzieje;
Ku twym bezpiecznym portom nas — o dziwy! —
Wiódł niebios goniec — a gdy tak się dzieje,
Toć, królu, dowód jasny a nie inny,
Żeś rzadkiéj cnoty, żeś szczery, uczynny.

83.  „Choć z winnym hołdem, coć należy słusznie,
Wódz nasz w téj chwili przed tobą nie stoi,
Nie sądź, o królu, iżby małodusznie
Śmiał o szczerości powątpiewać twojéj;
Wiedz, iż to czyni chcąc spełnić posłusznie
Rozkaz monarchy swego — by w ostoi
Żadnéj — ni kraju — i dla żadnéj sprawy
Wódz floty swojéj nie opuszczał nawy.

84.  „Stosunek króla ze swoim poddanym
Jest niby członków, gdy im panią głowa,
Nie zechcesz przeto, ty, coś tutaj panem,
By ktoś królewskie lekceważył słowa;
Lecz za twe łaski, za litość nad stanem
Naszym — wódz wdzięcznie w sercu cię zachowa:
I póki k’morzu pęd rzek nie ustanie,
Za to, coś sprawił, czcić cię będziem, panie!“