Przejdź do zawartości

Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

85.  Tak mówił poseł. Wpośród zgromadzenia
Słychać szmer pochwał: „I jakaż to śmiałość!
Jakże ci męże godni podziwienia!“
Za tyle trudów, za taką wytrwałość
Sam król w swém sercu życzliwie ocenia
Portugalczyków i wierność i stałość
I czcią się wielką k’monarsze zapala,
Co się tak umié kazać słuchać zdala.

86.  Więc rozjaśniwszy uśmiechem oblicze,
Rzecze do posła z szacunkiem widocznym:
„Wyrzućcie z serca obawy zwodnicze,
Zamknijcie dostęp podejrzeniom mrocznym:
Już wasze trudy, czyny wojownicze
Znane są w całym świecie podobłocznym;
I kto was krzywdzi, daje poznać łacnie,
Iż sam nie zdolen czuć i myśléć zacnie.

87.  „Boleję wielce, iż wedle zwyczaju
Wódz nie przybędzie wraz z całą załogą
Hołd przynależny oddać władcy kraju.
Hołd bohatera cenię bardzo drogo:
Lecz jeśli rozkaz był tego rodzaju
I moje chęci inne być nie mogą,
Ani dopuszczę, by mąż lwiego serca
Dla mnie cześć zdradził, jako przeniewierca.

88.  „Toż za to jutro gdy jutrzni brzask złoty
Błyśnie nad światem — dosiędę méj nawy,
Odwiedzę statki waszéj silnéj floty,
Które oglądać zdawna-m już ciekawy:
I jeśli wskutek burz srogich i słoty
Lub długiéj drogi — trzeba im naprawy —
W tym szczerym kraju kończy się przeciwność:
Znajdzie się sternik, i pomoc i żywność“.

89.  Skończył; — w głąb morza w téjże chwili prawie
Zapadł ognisty wóz Latony syna;
I poseł Gamy na swéj lekkiéj nawie
Pędzi radośnie, gdzie bratnia drużyna.
Lżéj odetchnęli — już koniec obawie,
Na statkach gwarna radość się poczyna;
Czego pragnęli, znajdą w téj krainie,
Słusznaż się cieszyć! niech noc w ucztach spłynie!