Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

65.  „Gdyby nie zmaza w przeszłości dalekiéj,
I pierworodny grzech, co był przyczyną,
Iż z czary kłamstwa nieprawości rzeki
Na Adamowe potomstwo wciąż płyną,
Gdyby nie wrogi, od których przez wieki
Tak srodze biedni chrześcijanie giną,
Gdyby nie fałsz ich — nigdybyś, o panie,
Takich podejrzeń powziąć nie był w stanie.

66.  „Ciężko się życia składają koleje:
Któż nie opłacał szczęścia niepokojem?
Obawa idzie w ślad, gdzie lśnią nadzieje,
Czoło wciąż krwawym oblewa się znojem;
Tak i ja dzisiaj serdecznie boleję,
Że zaufania nie masz w słowie mojem,
Że szczerość moja i zacne zamiary
Należnéj sobie nie znalazły wiary.

67.  „Gdybym, jak sądzisz, żył plonem łupieży,
Lub był tułaczem z ojczyzny wygnanym,
Cóżby mię gnało do twoich wybrzeży,
Ku tym krainom ustronnym, nieznanym?
Zysk czy nadzieja? — co tu dla mnie leży?
Bym stawił czoło morzom zagniewanym?
Bym chłód bieguna lub wiecznie żarzące
Podzwrotnikowe znosił skwarne słońce?

68.  „Żądasz, o panie, bym przez dar bogaty,
Stwierdził słów prawdę — nie moje to sprawy:
Ja-m tylko płynął, by poznać klimaty
Stron, gdzie twe stare zaległy dzierżawy:
Lecz jeśli w morzach unikniem zatraty,
Gdy nas do kraju wróci los łaskawy,
Obaczysz wówczas, z jak pyszną daniną
Okręty moje znów tutaj zawiną.

69.  „Jeśli cię dziwi wola, która posły
Z krańców Hesperji aż tutaj wysłała,
Nigdy się królów naszych duszy wzniosłéj
Sprawa możliwa zbyt wielką nie zdała.
Trzebaby poznać kraj, w którym wyrosły
Wielkie pomysły — znać, jak lud nasz działa,
Aby uwierzyć, jak daleko sięga
Jego umysłu i dłoni potęga.