Strona:PL Lord Lister -91- Skradzione perły.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spojrzała na niego ze zdumieniem:
— Sznur pereł? Co to ma znaczyć? Dlaczego pan chce go obejrzeć? Nie przypuszczam, aby wymagał reperacji? Nie uda się panu postąpić ze mną tak, jak z Elwirą Monescu! Na to Sigryda jest za mądra!
Jubiler zagryzł wargi.
— Sama nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię kocham, Sigrido — rzekł. — Chciałem tylko zobaczyć te perły, jestem bowiem o nie bardzo niespokojny.
— Niespokojny? — powtórzyła Sigryda, wzruszając ramionami. — Co pan przez to chce powiedzieć? Nie sądzi pan chyba, że zostały skradzione?
— Broń Boże — zawołał jubiler. — O tym nie myślałem... Wczoraj byłaś trochę podniecona i dlatego chciałem wiedzieć, czy odłożyłaś perły na miejsce.
— Oczywiście... Schowałam je, jak zwykle, do skrytki w murze, — odparła Sigryda, sama już trochę zaniepokojona. — Niech pan poczeka, zaraz je przyniosę.
Wyszła z pokoju i wróciła po chwili, niosąc w ręku swe wspaniałe perły.
— Ale mnie pan przestraszył — rzekła. — Leżały na tym miejscu, na którym je wczoraj położyłam. — Czegóż pan właściwie chce?
Jubiler wziął do rąk perły, owinął je dokoła swych palców i zbliżył się do okna. Gdy wzrok jego padł na zamek naszyjnika, okrzyk zdziwienia wyrwał się z jego ust:
— Co się stało? — zapytała niespokojnie Sigryda. — Czy coś nie jest w porządku?
Jubiler zwrócił powoli ku niej swą twarz:
— Czy ani na chwilę nie rozstawałaś się z tymi perłami, Sigrydo? — zapytał.
. — Oczywiście, że nie, — zawołała. — Natychmiast po zdjęciu z szyi włożyłam je do kasetki.
— Muszę w takim razie obejrzeć pani sypialnię.
— Po co?
— Jestem zaniepokojony... Nie pytaj mnie o przyczynę! Spiesz się!
Nie czekając na jej zezwolenie wybiegł z pokoju, minął korytarz i otworzył drzwi, wiodące do sypialni. Szybkim krokiem zbliżył się do skrytki w ścianie. Wyjął z kieszeni szkło powiększające, które zazwyczaj jubilerzy mają przy sobie. W skupieniu przyglądał się śladom, widniejącym na wypolerowanej powierzchni drzwiczek. Sigryda przyglądała mu się z przerażeniem.
— Czyś nic nie zauważyła dzisiejszej nocy?
— Nic... Byłam tak zmęczona, że zasnęłam odrazu i obudziłam się dopiero o godzinie wpół do dwunastej... Czy pan coś podejrzewa?
— Nie podejrzewam, ale niestety wiem z całą pewnością, że tej nocy dokonano tutaj włamania.
Sigryda zbladła.
— Jakże to możliwe? Gdyby tak było w istocie, perły zniknęłyby z kasetki?
Jubiler zdawał się nie słyszeć tego ostatniego zdania.
— Zamieniono je... Stało to się dzisiejszej nocy... Złodziej oczywiście zabrał prawdziwe...
— Co pan mówi?...

— Złodziej zabrał prawdziwy naszyjnik, powtarzam, i zamiast niego pozostawił ten, który podarowałem Elwirze...