Strona:PL Lord Lister -73- Zemsta włamywacza.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ionera. — Chciałbym obejrzeć pańską kolekcję. Jestem grafologiem.
— Bardzo się cieszę z tego spotkania. — Uważam grafologię za jedną z najciekawszych nauk.
— Tak jest w istocie — odparł Raffles. — Wyspecjalizowałem się w tej dziedzinie do tego stopka, że na podstawie próby pisma mogę określić charakter człowieka.
Tegoż wieczora Raffles zauważył pomiędzy gośćmi inspektora Baxtera. Na widok Amerykanina, wchodzącego na salę w towarzystwie godnie wyglądającego starszego pana, inspektor zerwał się z miejsca i podbiegł w jego stronę. Baxter promieniał. Czerwony goździk tkwił kokieteryjnie w jego butonierce. Inspektor kręcił się, jak młodzik, dokoła pewnej starszej damy, obwieszonej brylantami.
— Pozwoli pan, panie Manning (tak brzmiało nazwisko milionera), że panu przedstawię panią Grayson, wdowę po znanym przemysłowcu... — rzekł.
Mister Manning ukłonił się.
— Bardzo mi miło poznać panią... Znałem nieboszczyka pani męża, z którym łączyły mnie stosunki handlowe.
Pani Grayson uśmiechnęła się, wyciągając ku niemu ubrylantowaną dłoń.
— Czy pan pozwoli, że wypijemy kawę przy pańskim stoliku? — rzekła.
— Z prawdziwą przyjemnością, droga pani. Pozwoli pani sobie przedstawić: Pan profesor Conte z Oxfordzkiego uniwersytetu... Pani Grayson.. Inspektor Baxter ze Scotland Yardu.
Baxter i Raffles ukłonili się sobie uprzejmie.
Mister Mannig wyjął z kieszeni notes i wieczne pióro.
— Posłuchaj mnie, inspektorze — rzekł. — Jako amator autografów chciałbym prosić pana o napisanie mi na kartce swego nazwiska oraz adresu. Otrzyma pan zaszczytne miejsce w mojej kolekcji.
Baxter przełknął komplement, wziął pióro i podpisał się.
Milioner zwrócił się skolei do Rafflesa.
— Ponieważ bardzo wiele słyszałem o pańskich sukcesach w dziedzinie grafologii, chciałbym posiadać również i pański autograf, profesorze.
Wiadomość o specjalności profesora zainteresowała żywo Baxtera i panią Grayson.
— Drogi profesorze — rzekła, szczerząc w uśmiechu żółte zęby — tyle o panu słyszałam, że ośmielam się zwrócić do pana z prośbą: oto list od jednego z moich adoratorów. Czy zechciałby pan na zasadzie pisma określić mi charakter i właściwości osoby, która list ten pisała?
— Bardzo chętnie, droga pani. Czy to ten list?
— Tak... Proszę tylko nie mówić nikomu, jaka jest jego treść.
— Oczywiście... Jest to sprawa dyskrecjonalna.
Profesor wziął list do ręki i począł przyglądać mu się z zainteresowaniem.
— Napiszę pani na karteczce, co o tym myślę. — rzekł.
Wyrwał kartkę z notatnika i napisał co następuje:
„Osoba, która list ten pisała odznacza się wybujałą ambicją, próżnością, chciwością i skłonnością do alkoholu“.
Pani Grayson przeczytała treść kartki. Na twarzy jej odmalowało się żywe zdumienie.
— Zupełnie słusznie... — rzekła. Ja również byłam tego zdania i dla tego nie odpowiadałam na propozycję tego jegomościa. Dziś napiszę mu, że zrywam z nim stanowczo.
— Postanowiła więc pani zerwać ze swym wdowieństwem — rzucił Amerykanin.
Korpulentna dama spuściła skromnie oczy i szepnęła:
— Co robić?... Jestem zbyt młoda, aby samotnie iść przez życie... Nieboszczyk mój mąż błagał mnie na łożu śmierci, abym nie poświęcała swego szczęścia dla jego pamięci. Gdzie jednak znaleźć istotę tak szlachetną, jak był mój drogi zmarły? Gdybym spotkała kogoś zbliżonego do mego ideału, zapisałabym mu cały mój majątek i całe życie służyłabym mu wiernie, jak niewolnica!
— Miejmy nadzieję, że spotka pani takiego człowieka na swej drodze — przerwał jej Baxter. — Należałoby rozejrzeć się wśród wyższych urzędników państwowych.
— Czy sądzi pan, że tam znalazłabym mój ideał? — zapytała dama, obrzucając Baxtera wiele mówiącym spojrzeniem.
— Jestem tego pewien — odparł Baxter.
— Ten dureń zarzuca wyraźnie sidła na tę amerykańską mumię! — pomyślał sobie Raffles.
— I ja również mam list dla pana — odezwał się mister Manning.
Wyjął portfel. Raffles zauważył, że portfel ten wypchany był grubo banknotami.
— Niech pan obejrzy ten list, profesorze. — Pisany jest przez człowieka, który reflektuje na bardzo poważne stanowisko w jednej z moich fabryk. Osoba, która je obejmie, musi posiadać charakter nieskazitelny i dawać mi pełną rękojmię uczciwości. Cóż pan sądzi o tym człowieku?
Lord Lister zbadał dokładnie każde słowo listu.
— Człowiek ten w żadnym wypadku nie zasługuje na pańskie zaufanie, panie Manning — rzekł. — Oszuka pana... Może nawet i okradnie...
— To nadzwyczajne — odparł milioner. — Jeden z pańskich nowojorskich kolegów wydal podobną opinię. Trudno mi było jednak w to u wierzyć, ponieważ człowiek ten posiadała świadectwa, pochodzące od najwybitniejszych osób...
— A jednak to prawda. Wyspecjalizowałem się w określaniu charakterów osób o wyraźnych skłonnościach przestępczych. Doszedłem do takiej wprawy że mogę z góry powiedzieć, czy dany osobnik popełnił w życiu jakieś przestępstwo, czy nie...
— Do kroćset — zaklął Baxter. — To byłoby coś dla mnie. Dziwię się, że nic dotychczas o panu nie słyszałem...
— Możliwe — odparł Raffles. — Ja natomiast słyszałem o panu bardzo wiele.
Baxter nie dostrzegł ironii w glosie Tajemniczego Nieznajomego.
— Czy zechciałby mi pan scharakteryzować człowieka, którego próbę pisma posiadam przy sobie?
— Z prawdziwą przyjemnością, inspektorze...
Baxter wyciągnął z kieszeni list. Raffles z daleka poznał swój charakter pisma.
— Proszę tylko nie oglądać podpisu — rzekł Baxter, zaginając list w ten sposób, że podpis pozostał na odwrocie.
— Lord Lister omal nie wybuchnął śmiechem.
„Drogi inspektorze! — czytał Raffles. — Otrzymałem pański list, w którym dziękuje mi Pan za współpracę. Życzę Panu powodzenia i mam na-