Strona:PL Lord Lister -43- Rycerze cnoty.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Baxter, który starał się zawsze wytworzyć dokoła siebie atmosferę prostoty uważał, że nazwisko to należy skrócić i nazywać nieznajomego poprostu mister Van. Wówczas dopiero chińczyk wręczył mu list od Harpera.
— All right — rzekł Baxter przeczytawszy go. — Oto karta. Uważać będziemy za wielki zaszczyt obecność pańską w naszym gronie.
Chińczyk uśmiechnął się tajemniczo.
— Mam nadzieję, że będzie tam sporo pięknych dam...
— Dam?
Baxter drgnął jak rażony prądem elektrycznym. Przypomniał sobie nagle, że widział Syna Nieba.wczoraj w teatrze w sąsiedniej loży.
— Ale owszem — rzekł łagodnie chińczyk. — Ja mówię o damach, pięknych damach, z którymi pan inspektor był wczoraj w teatrze.
Baxter poczerwieniał. Miał ochotę spoliczkować Mongoła. To dopiero Marholm będzie miał używanie!
— Myli się pan, sir rzekł. — Te panie nie były naszymi żonami i dla tego nie będą z nami na bankiecie.
— Aha — odparł chińczyk — rozumiem.... To nie były wasze kobiety na własność, a tylko kobiety kupione? Ja właśnie chcę wiedzieć, ile kosztuje kobieta w Londynie...
Mister Vang — rzekł Baxter uroczyście. — To nie były kobiety kupione... Pan się myli.
— Ja się mylę?
Chińczyk potrząsnął energicznie głową.
— Ja widziałem jak pan inspektor obejmował jedną z pań.
Baxter postanowił za wszelką cenę uratować sytuację. Chodziło mu przede wszystkim o Marholma.
— Ah tak... To prawda — rzekł — Przypominam sobie teraz o jakich damach pan mówi. Były to siostra i żona jednego z moich przyjaciół.
— Przyjaciel ma bardzo piękną żonę i siostrę — rzekł chińczyk. — Ja nie chcę męczyć pana dłużej. Przyjdę na posiedzenie w czwartek. Do widzenia.
— Do widzenia — odpowiedział mu Baxter, szczęliwy, że niemiły jegomość wynosi się wreszcie z bura.
Zaledwie drzwi się za nim zamknęły, Marholm wybuchnął śmiechem.
— Czego się śmiejesz? — zapytał szef.
— Cóż w tym złego? Można się było uśmiać do łez z tej sceny.
— Mam nadzieję, że nie śmiejecie się ze mnie.
— Wszystko pan bierze do siebie — rzekł Marholm. —
— Zuchwalcze! — ryknął Baxter. —
Aby dodać sobie trochę powagi i zyskać na czasie otworzył jakieś akta. Nie patrzał w stronę Marholma, aby nie widzieć jego ironicznego uśmiechu. Po niejakim czasie odważył się wreszcie spojrzeć w tamtą stronę. Marholm bowiem przestał się śmiać i ta cisza wydała się Baxterowi podejrzana. Gdy oczy jego spoczęły na sekretarzu, Marholm znów wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
— Jeśli nie przestaniecie — odparł Baxter — wyrzucę was za drzwi.
— Tym lepiej. — Tęsknię za świeżym powietrzem. Zwłaszcza, że pan pachnie...
— Czym pachnę? — przerwał gwałtownie Baxter. —
— Nie mówimy lepiej o tym...
— Zgoda — rzekł Baxter. — Wybaczam wam waszą niesubordynację. Wiecie prawdopodobnie, że zostałem wybrany na wice-prezesa Towarzystwa dla Podniesienia Poziomu Moralności?
— Owszem wiem o tym — odparł Marholm. — Nie rozumiem tylko dlaczego nazajutrz po posiedzeniu wygląda pan tak, jak po przehulanej nocy. Chińczyk miał niewątpliwie rację. Czy sądzi pan, że uwierzę choćby przez chwilę w historię o żonie i siostrze przyjaciela?
— Jak to? Przecież sam to powiedziałem.
— I to właśnie jest najkomiczniejsze w całej tej historii.
Baxter wyprostował się z godnością. Marholm zaśmiał się raz jeszcze czym wytracił zupełnie z równowagi swego szefa.
Zapanowało zinów milczenie. Cisza ta nie zwiastowała nic dobrego.
— Zwalniam was ze służby na tak długo dopóki nie nauczycie się zachowywać przyzwoicie! — zawołał nagle Baxter. —
Zaledwie inspektor zdążył wypowiedzieć te słowa, Marholm skoczył szybko chwycił kapelusz i pobiegł w stronę drzwi. Stojąc już w progu odwrócił się, aby pokazać swemu szefowi, swe roześmiane oblicze.
Następnie otworzył drzwi i w pośpiechu wyskoczył na korytarz. Czas po temu był już najwyższy. Baxter, nie posiadając się z wściekłości, chwycił kałamarz i rzucił go z całych sił w jego kierunku.

John Raffles opuścił Scotland Yard rozbawiony. Skinął na taksówkę i kazał wieźć się do teatru, w którym występowała miss Raabe. Portier, któremu wręczył suty napiwek, wskazał mu prywatny adres aktorki.