Strona:PL Lord Lister -43- Rycerze cnoty.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W pół godziny później Raffles, zatrzymał się przed jednopiętrową śliczną willą, w której mieszkała aktorka.
Zadzwonił. W drzwiach ukazała się pokojówka. Śliczna dziewczyna nie mogła wstrzymać się od śmiechu na widok dziwacznego gościa. Chińczyk wydawał jej się wysoce komiczny.
John Raffles podał jej kartę wizytową, ze swym długim chińskim nazwiskiem. Pokój, do którego wprowadzono Rafflesa, świadczył o dobrym smaku właścicielki domu. Widać było, że aktoreczka miała bogatych i hojnych protektorów.
W progu stanęła miss Rabe, spowita w długą szatę, opinającą jej piękne kształty. Poznała odrazu chińczyka, którego zauważyła poprzedniego dnia w teatrze. Miły uśmiech rozchylił jej wargi, ukazując rząd perłowych ząbków.
— Jak to pięknie z pańskiej strony, panie Cit-Bit.... Przepraszam, ale pańskie nazwisko jest dla mnie zbyt trudne. Będę pana nazywała poprostu Cit-Bit. Jestem oczarowana pańską wizytą i mam nadzieję, że zna pan na tyle angielski, abyśmy się mogli z sobą porozumieć...
— Tak!.. Oczywiście — odparł John Raffles — Jeżeli pani nie zrozumie mojej angielszczyzny, to napewno pani zrozumie moją chińszczyznę. W miłości chiński i angielski — to jedno.... Ja kocham pani cudną twarz.
Jeśli będzie pan dla mnie miły, kto wie... W przeciwnym razie będę innego o panu zdania... Musi pan wiedzieć, że nadewszystko kocham brylanty.
— Doskonale — rzekł RafIes. — Ja nie znam się na brylantach, ale mam zawsze przy sobie czeki. Za moje czeki moje przyjaciółki kupują sobie zawsze dużo brylantów.
— Ma pan zupełną rację — zgodziła się aktorka. — Czy nie ma pan przypadkiem jednego z tych czeków przy sobie?
, — Ja mam zawsze czeki przy sobie. Czy pani chce wziąć jeden czek?
Miss Raabe westchnęła.
— O, tak drogi panie... Mam nań wielką ochotę. Ale może pan tylko żartuje sobie ze minie?
— O, nie — oświadczył chińczyk. Ze swobodą człowieka, przyzwyczajonego do wielkich tranzakcyj, wyciągnął książeczkę czekową i dodał:
— Jaką sumę wypisać przyjaciółko mego serca i mojej duszy?
Miss Raabe spojrzała ina gościa wzrokiem pełnym zdumienia. Do takiej hojności nie była przyzwyczajna. Czy człowiek ten zamierzał istotnie ofiarować jej pieniądze, czy też kpił tylko sobie z niej? Była zdezorientowana i nie wiedziała, czy ma przyjąć ofertę Azjaty.
Dziwny gość sam przyszedł jej z pomocą.
— Naszyjnik z brylantów musi kosztować chyba z tysiąc funtów sterlingów.
Żądza posiadania pieniędzy owładnęła miss Raabe. Człowiek, dający z łatwością tysiąc funtów sterlingów, jest ptakiem rzadkim i należało umiejętnie przystąpić do jego oskubania.
— Widzę mister Cit-Bit, że w życiu swym mało pan kupował brylantów — rzekła. Wiedziałby pan bowiem, że nie można dostać przyzwoitych kamieni za tak skromną sumę.
— Pani ma rację — zgodził się z nią chińczyk. — Nigdy w życiu ja nie kupowałem diamentów ani brylantów.
Tym razem Tajemniczy Nieznajomy mówił prawdę. Nigdy bowiem w życiu nie kupował drogich kamieni, a zabierał je poprostu z rąk tych, którzy je posiadali.
— Well — ciągnął dlej. — Pani mi powie ile: tfzeba pieniędzy na piękne diamenty.
Miss Raabe zbliżyła się do chińczyka. Miękka rączka pogładziła go po twarzy. Sądziła prawdopodobnie, że ta lekka pieszczota skłoni przyszłego amanta do większej jeszcze hojności.
— Mój śliczny, żółty Cit-Bicie — rzekła. — Już wczoraj w teatrze zrobiłeś na mnie wielkie wrażenie. Podobał mi się twój długi czarny warkocz, opadający ci na plecy. Chciałabym bardzo, otoczyć nim moją szyję, jak drogocennym futrem.
— Well — ciągnął dalej. — Pani mi powie ile trzeba pieniędzy na piękne diamenty.
— Widzisz mój drogi Titku, nie wiem, czy przywiązujesz do mnie tak wieką wagę, na jaką zasługuję... Cenię się bowiem dość wysoko. Obecnie mam pewnego protektora, który obiecał mi dać dziesięć tysięcy funtów, jeśli zgodzę się poświęcić mu mój czas całkowicie.
— Obiecał — zaśmiał się Raffles — Ja nie obiecuję, ale daję....
— Ale on mi dał już siedem tysięcy funtów, mój drogi.
Przestała mu już mówić pan, co Raffles zanotował sobie w pamięci z prawdziwą przyjemnością.
— Ja dam o wiele więcej. Dam piękny odrazu czek na dziesięć tysięcy funtów, płatny w banku pekińskim.
Wyciągnęła ku niemu rączkę, ozdobioną pierścieniami.
— Niech mi pan da czek a będę pana kochała, tak, że nie zechce pan powrócić do Chin.
— All right, miss Raabe — rzekł chińczyk. Oto czek!
Wyrwał czek z książeczki, wypisał sumę i wręczył go aktorce.
— Ale ten czek jest przecież na bank w Pekinie. Czy muszę go posłać aż tak daleko?
— O, nie. Pani da czek do Banku Angielskiego, a bank prześle do Pekinu. Za cztery tygodnie pieniądze będą w domu.
— To dosyć długo, cztery tygodnie — westchnęła miss Raabe — jeśli muszę czekać aż cztery tygodnie, będzie pan musiał również czekać i na moje względy.
— Będę czekać chętnie. Ale czy mogę mieć nadzieję, że panią zobaczę w międzyczasie?
— Oczywiście — rzekła miss Raabe z uśmiechem. Będzie pan mógł zabierać mnie z sobą do teatru, na kolację, nawet towarzyszyć mi w czasie spacerów. Będzie pan mógł również płacić za niektóre rzeczy, które sobie kupię w sklepach.
— Z największą przyjemnością — zgodził się Raffles. —
W tej samej chwili dał się słyszeć sygnał automobilowy. Miss Raabe rzuciła się do okna. Odskoczyła przerażona: na twarzy jej malował się strach i znudzenie.
— Mój Boże! Cóż ja teraz pocznę? — rzekła do swego gościa. — Znów mister Harper! Gdyby zastał tu pana ze mną, mógłby nas zabić oboje. Do tego stopnia jest zadrosny.
Na twarzy Chińczyka odmalowało się przerażenie.
— Prędko — ukryję pana w szafie z sukniami. Mam tam specjalną kryjówkę, w której będzie pan zupełnie bezpieczny!