Strona:PL Lord Lister -41- Czarna ręka.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Inspektor pragnie zapytać pana o adres — rzekł Marholm — z trudnością łapiąc oddech. — Adres ten musi być ujawniony na protokole.

— Słusznie — odparł Raffles. — Oto moja karta wizytowa. Proszę pozdrowić w moim — imieniu inspektora Baxtera i powiedzieć mu że się bardzo cieszę z uratowania mu życia.
Tu Raffles dał szoferowi znak do odjazdu.
— Nie omieszkam tego uczynić — zawołał Marholm.
Auto ruszyło z miejsca i wkrótce znikło w szeregu innych pojazdów. Marholm wrócił powoli do składu jubilerskiego. Po drodze rozwinął złożoną we dwoje kartę, aby przeczytać adres. Nagle zatrzymał się i krzyknął tak głośno że zwrócił na siebie uwagę przechodniów. Wybuchnął głośnym serdecznym śmiechem. Śmiał się jeszcze wręczając swemu szefowi kartę wizytową.
— Raffles! — zawołał Baxter.
— Tak, Raffles — rzekł Marholm, pękając ze śmiechu. — John Raffles przesyła nam swoją kartę wizytową. Czy nie uważacie przyjaciele, że powinno go się podnieść do godności policjanta londyńskiego.
Uwaga ta wzbudziła ogólną wesołość. Tylko dwaj bandyci nie brali w niej udziału. Wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenie. Wiedzieli teraz kto zastawił na nich tak zręcznie pułapkę. W duszy przysięgali krwawą zemstę.

W domu „Czerwonego Mistrza“

Tegoż wieczora pisma stołeczne zamieściły długie artykuły o zaaresztowaniu dwóch członków groźnej bandy „Czarnej Ręki“.
„John Raffles, człowiek, który wykrywa przestępców!“ — wołali sprzedawcy gazet, nadając Tajemniczemu Nieznajomemu jeszcze jeden nowy tytuł honorowy.
Jakaś czarno ubrana dama kupiła gazetę na Strandzie. Widać spieszyło jej się bardzo, gdyż chwyciwszy pismo, oddaliła się szybko, nie czewając na wydanie reszty. Sprzedawca sądził, że się pomyliła. Pobiegł za nią i dogonił ją w chwili gdy wsiadała do auta.
— Zatrzymaj sobie pieniądze — zawołała dama.
Auto oddaliło się. Siedząc w zamkniętej taksówce, dama odchyliła woalkę i drżącą ręką rozwinęła gazetę. „Raffles odkrywa zbrodnie „Czarnej Ręki“!
Taki był tytuł sensacyjnego artykułu, umieszczonego na pierwszej stronicy. Artykuł ten opisywał wypadki, które rozegrały się w składzie jubilerskim.
Głęboka bruzda pojawiła się na czole nieznajomej. Jej piękna twarz przybrała prawdziwie szatański wyraz. Zgniotła ze złością gazetę i szepnęła:
— Odkryto nas! Przekleństwo!
Drobną stopą uderzyła ze złością o podłogę auta. Aby się uspokoić zapaliła papierosa. W zamyśleniu śledziła ruch uliczny. Zapadała już noc. Twarz jej przybrała wyraz ostry i zdecydowany. Oczy świeciły w ciemnościach jak oczy kota. Przy Tower Street dała znak szoferowi, aby się zatrzymał. Otworzyła drzwiczki auta i skinęła na przechodzącego człowieka z czarną brodą.
Na dźwięk swego nazwiska przechodzeń drgnął i zwrócił się w kierunku auta. Szofer usłyszał, że nieznajomy i pasażerka wymienili ze sobą kilka słów po włosku.
Nieznajomy wsiadł do auta i kazał szoferowi ruszyć z miejsca.
— Jak ci się podoba zaaresztowanie naszych towarzyszy, Carlo? — zapytała kobieta.
— Straszna historia, miss Toni — odparł człowiek z czarną brodą. — Dowiedziałem się o tym przed chwilą z gazet. Namyślałem się, czy nie powinienem udać się natychmiast do naszego klubu.
— Musimy wytężyć wszystkie siły, aby oswobodzić więźnów i unieszkodliwić Rafflesa. Zemścimy się za wszystko, skoro będziemy go mieli w swoich rękach.
Brodacz wzruszył ramionami.
— Gdyby nawet udało nam się uwolnić naszych towarzyszy, nie mamy co marzyć o schwytaniu Rafflesa...
Młoda kobieta tupnęła gniewnie nogą.
— Musimy go schwytać — zawołała. — Mógł zadowolnić się przecież odberaniem od Pietra i Jimma ich łupu. Cała ta historia kupna naszyjnika wydawała mi się od początku do końca podejrzana. Zrobiłam głupstwo. Nie powinnam była wczoraj zwracać Jimowi naszyjnika. Obawiali się jednak, że morderstwo zostanie zbyt szybko odkryte. Chcieli ponadto korzystnie sprzedać naszyjnik. Mogliśmy mieć dzisiaj kilkanaście tysięcy funtów sterlingów, gdyby...
— Gdyby Raffles nie zjawił się i nie zabrał oprócz naszyjniki z pereł, gotówką dwóch tysięcy funtów sterlingów — dokończył brodacz. — Szkoda, że ten człowiek nie jest prezesem „Czarnej Ręki“.