Strona:PL Lord Lister -20- Miasto Wiecznej Nocy.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wskazują na to, że jest to droga przeklętych porywaczy kobiet. Wiedzą oni z pewnością że trafiliśmy na ich ślad i bronią się jak mogą. Nie ujdą nam jednak z życiem. Nie cofniemy się przed walką... Musiał jednak przyznać, że jego szczupła grupka nie posiadała znów potrzebnych przyrządów.
Należało sprowadzić specjalistów techników, którzyby potrafili wpaść na ślad ukrytego mechanizmu.
— Te żółte diabły bronią się, jak szatany! — zawołał. — Należy jak najprędzej uwolnić San-Francisko od plagi. Chodźmy chłopcy, wracamy na powierzchnię! Chwilowo nie możemy kontynuować naszych poszukiwań. Wrócimy tu jednak niebawem...
Ze smutkiem zawrócili tą samą drogą. Mieli wrażenie, że pierwsza walka, którą stoczyli ze swym wrogiem, zakończyła się ich przegraną.
Gdy wyszli na powierzchnię, dniało już prawie. Tysiące Chińczyków otaczało skład herbaty i z trudem spory oddział policji utrzymywał porządek. Smyth zabrał ze sobą okaleczało zwłoki krokodyla. Postanowił okazać go władzom jako wymowny dowód prawdy, tych dziwnych zjawisk, których byli świadkami w podziemiach.
Gdy tylko tłum ujrzał zwłoki zwierzęcia, potężny okrzyk wzbił się w niebo. Policjanci, aby utrzymać porządek, chwycili za rewolwery. Wydawało się że Chińczyków ogarnął szał.
— Budda... Tin-Wan-Huan... Budda,,,
Grad kamieni posypał się w stronę policji Niebezpieczeństwo wybuchu wisiało w powietrzu.
— Uwaga — wykrzyknął Smyth potężnym głosem. — Gotuj broń!.. Ognia!..
Głośna salwa zmiotła pierwsze szeregi Chińczyków. Tłum zawahał się. Jedna sekunda wystarczyła, aby żółta masa zdjęta panicznym strachem rozpłynęła się w przyległych ulicach. Zdążyli tylko zabrać z sobą ciała zabitych i rannych. Policjanci stali się panami sytuacji.
Tego ranka kapitan Smyth powtarzał jak zwykle stereotypowo zapytanie apelu. Padały odpowiedzi jasne i krótkie. Gdy kapitan wymieniał nazwisko któregoś z nieobecnych, odpowiadał za niego sąsiad.
— Nie wrócił...
Kapitan stawiał czarny krzyżyk przy jego nazwisku.
Gdzie znajdowali się ci nieszczęśliwi? Jakie cierpienia, jakie tortury zgotowano im w piekle podziemnego miasta?
Policjanci zdawali się rozumieć bieg myśli szefa. Bez słowa z zaciśniętymi pięściami przysięgali w duchu zemstę swym wrogom.

Tajemnice piekieł

Tegoż popołudnia, gdy Simpson, odpocząwszy, po przeżyciach nocnych, wrócił do swego biura dowiedział się, że biała ludność San Francisko powiadomiona jest już o zniknięciu trojga dziewcząt.
Ulice Chińskiego Miasta zaległa martwa cisza Od czasu do czasu tylko jakaś skulona postać przemykała się w cieniu domów. Dzielnica Chińska wyglądała jak miasto w czasie oblężenia. Chińczycy rozumieli, że grozi im krwawy odwet. I w ciszy przygotowywali się do otwarcia ataku.
Przed 18 posterunkiem stał szwadron policji miejskiej. Szef policji oczekiwał Smytha w jego biurze.
— Smyth — rzekł, przywitawszy się z nim serdecznie. Dziś staraliśmy się nawiązać kontakt z tymi demonami. Chcieliśmy, aby oddali nam porwane dziewczęta. Nie można jednak znaleźć nikogo, ktoby chciał z nami o tym mówić. Musimy więc nauczyć ich rozumu. Oto odezwy, które należy porozlepiać gęsto w chińskiej dzielnicy.
Rozwinął odezwę o podwójnym tekście — angielskim i chińskim.

„Prezydent Miasta San Francisko w porozumieniu z gubernatorem Stanu oraz Rządem Kalifornijskim ogłasza stan oblężenia na terenie Chińskiego Miasta San Francisko z uwagi na wielką ilość popełnionych ostatnio w tej dzielnicy morderstw. Bezpieczeństwo obywateli amerykańskich zostało zagrożone i obowiązkiem naszym jest temu zapobiec. Każdy Chińczyk przy którym policja znajdzie broń, będzie natychmiast rozstrzelany. Zakazane są zebrania liczące ponad trzy osoby. Zakazane są również wszelkie uroczystości związane z proklamowaniem przez kapłanów Święta Buddy, Błękitnych Mieczów.
Domy znajdujące się w tak zwanym Podziemnym Mieście zostaną natychmiast zniszczone. Mieszkańcy podziemnego miasta muszą je opuścić w przeciągu dwunastu godzin.
Prezydent Miasta.
Szef Policji.
m. San Francisko.

Na rozkaz szefa policji do walki z Chińczykami wciągnięci zostali również i cowboye, którzy od czasu do czasu odwiedzali miasto. Byli to chłopcy wspaniale zbudowani, spaleni przez słońce i wichry Na swych ognistych koniach przebiegali miasto w galopie, biorąc na cel każdego ukazującego się w oknach domów Chińczyka. Ulice opustoszały. Na murach domów pojawiły się afisze. Kilka cichych sylwetek zatrzymywało się od czasu do czasu przed nimi i znikało bezszelestnie....
Podczas gdy rozgrywał się już pierwszy akt nieubłaganej walki na ulicach miasta, w gabinecie Smytha toczyła się ważna rozmowa pomiędzy komendantem policji a detektywem Flattem.
— Drogi kapitanie — rzekł detektyw — nie pochwalam pańskich metod. Z Chińczykami niewiele wskóra się gwałtem.
— A więc czym? Może przebiegłością? — zapytał ironicznie kapitan Smyth. — Możeby mi pan wskazał kogoś, kto mógłby skutecznie walczyć tą bronią z żółtymi diabłami? Ja osobiście nie znam nikogo. Może jeden jedyny Scherlock Holmes... Albo ten sławny europejski gentleman włamywacz Raffles....
Detektyw Flatt spostrzegł, że poszedł za daleko.
— Zostawmy lepiej Rafflesa w spokoju... Po pierwsze nie ma go w Ameryce a powtóre policja amerykańska stoi o wiele wyżej od policji angielskiej... Chciałbym jednak wyjaśnić panu moje stanowisko. To cośmy zrobili dotychczas możnaby przyrównać do wsadzenia kija w gniazdo os. Wywołało to tylko rozdrażnienie i chęć odwetu u złośliwych istotek.
Powinniśmy do tego zabrać się inaczej. Teraz pozostałoby jedynie albo zniszczyć wszystkie przej-