Strona:PL Lord Lister -12- Podróż poślubna.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Scotland Yardu. Zabierzcie również ze sobą tę rozkoszną ptaszynkę...
Na nic nie zdały się lamenty księcia. Jego podróż poślubna przybrała niespodzianie na samo zakończenie tragiczny obrót. Ponieważ wszystkie swoje papiery oddał do dyspozycji Rafflesowi, nie wiedział zupełnie, jak się wyplątać z przykrej sytuacji. Nazajutrz nagłówki wszystkich gazet londyńskich przyniosły sensacyjną wiadomość:

John C. Raffles zatrzymany!

John C. Raffles pod nazwiskiem Müllera przebywał w jednym z hoteli.

Jego przyjaciółka ex-aktorka zatrzymana z nim razem!

Baxter stał się bohaterem dnia. Wszyscy detektywi Scotland Yardu złożyli się i przynieśli do biura swemu szefowi wspaniały wienec laurowy. Baxter był w siódmym niebie.
Następnego dnia wieczorem prawdziwy John C. Raffles przybył do Anglii. W porcie kupił pierwszą gazetę, której nagłówek wpadł mu w oczy.
— Goddam — rzekł do Cherley Branda. — gdy znaleźli się obaj w aucie. — Najwyższy już był czas opuścić księstwo i wrócić do kraju. W tej chwili przeczytałem, że zaaresztowano księcia von Plessenheim zamiast mnie. Będzie to kosztowało Baxtera drogo!
Natychmiast po przybyciu do Londynu pobiegł do najbliższego urzędu pocztowego i wysłał marszałkowi dworu księcia depeszę następującej treści:

Jestem w Londynie. Zostałem zatrzymany przez policję wskutek omyłki. Proszę poczynić natychmiast telegraficznie odpowiednie kroki po przez Ambasadę urzędu angielskiego. Żądam całkowitej satysfakcji. Dla wiadomości do daję, że w hotelu mieszkałem incognito pod nazwiskiem Otto Müllera. Zalecam pośpiech.
Przesyłam ten telegram przez zaufanego mi człowieka.
von Plessenheim.

— Tym razem Baxter wpadnie znakomicie — rzekł Raffles.
Następnego dnia inspektor Baxter przystąpił do pierwszego przesłuchiwania zatrzymanego.
Przy przesłuchaniu tym byli obecni liczni adwokaci a nawet sam lord Mayor Londynu. Ażeby nadać tryumfowi swemu jeszcze większej świetności, Baxter sam zaprosił dziennikarzy, jakkolwiek żywił wobec nich wieczną obawę.
Z ciekawością wszyscy, zgromadzeni przyglądali się więźniowi, którego twarz nie zdradzała najlżejszego niepokoju. Strzegło go aż sześciu policjantów.
— Ma wygląd prawdziwego księcia — szeptali między sobą dziennikarze.
Oskarżony z pogardliwym uśmiechem wysłuchiwał długiej litanii paragrafów kodeksu karnego, które cytował Baxter. Trwało to przeszło dwie godziny. Wreszcie inspektor policji zakończył czytanie aktu oskarżenia zapytaniem:
— Czy przyznaje się pan do wszystkich zarzucanych mu w akcie oskarżenia przestępstw.
— Pan oszalał? — odparł więzień. — Należy pan do kategorii tak niebezpiecznych wariatów, że w moim księstwie kazałbym zbudować specjalną celę dla pana.
Baxter zaczerwienił się ze złości, podczas gdy Marholm oraz inni detektywi śmiali się w głos.
— Co za bezczelność — szeptali pomiędzy sobą oburzeni prawnicy.
— Żałuję niezmiernie, że kara chłosty została skasowana — odparł Baxter. — W przeciwnym razie nie pozwoliłbym nikomu na podobne ubliżanie mej godności.
— Z prawdziwą przyjemnością przyjmę pana kiedyś w moim księstwie — rzekł śmiejąc się książę.
— Ani słowa więcej — zawołał Baxter — Nie mogę w to uwierzyć, ponieważ stamtąd bezpośrednio wracam. Przed paru dniami rozmawiałem osobiście z księciem von Plessenheim.
— Możliwe — odparł oskarżony z lekkim uśmiechem. — Sądzę jednak, że nie jest to całkowicie ścisłe.
— Nie będziemy tu z panem dyskutować na temat ścisłości — zawołał Baxter. — Czy przyznaje pan wreszcie, że jest pan Johnem Rafflesem?
— Powtarzam panu raz jeszcze — odparł książę — że pan oszalał. Znam waszego Rafflesa tylko z gazet i przyznaję, że jego kawały bawiły mnie niesłychanie.
Baxter zgrzytał zębami. Miał wrażenie, że oskarżony naigrywa się z niego publicznie.
— Nie chce więc pan się przyznać — zawołał z wściekłością. — Żyły na czole jego nabrzmiały jak postronki.
Książę odpowiedział pogardliwym wzruszeniem ramion.
— All right — zawołał Baxter — Wobec powyższego musimy pana w dalszym ciągu zatrzymać w więzieniu. Odprowadzić go — zawołał.
W tej samej chwili drzwi otwarły się z hałasem i kilka osób z Ambasady Niemieckiej w Londynie oraz kilku wyższych urzędników angielskich wkroczyło na salę. Zapanowało ogólne zdumienie. Gdy tylko urzędnicy angielscy oraz attachè Ambasady niemieckiej rzucili okiem na więźnia, złożyli mu głęboki ukłon i pośpieszyli czemprędzej ku niemu. Lord Ruston, adiutant króla, ostrym tonem zwrócił się do oszołomionych policjantów.
— Proszę natychmiast zdjąć kajdany z rąk Jego Wysokości.
— Jest pan największym idiotą w całej Anglii — rzekł, zwracając się z wściekłością do skamieniałego ze zdumienia inspektora policji — Nie wiem czyś pan oszalał, czy tylko jesteś pijany? Doprowadzić księcia do podobnej sytuacji?
Baxter cofnął się pod gradem tych słów. Wstał i oparł się oburącz o biurko.
Wasza Wysokość... Wasza Wysokość, ja nie rozumiem... ja...