Strona:PL Lord Lister -12- Podróż poślubna.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mam coś do powiedzenia Waszej Wysokości. Nie rozumiem, jak można pić herbatę. Kufel dobrego piwa sprawiłby każdemu o wiele więcej przyjemności.
Raffles rozkazał przynieść piwo i zaproszeni od razu poczuli się w lepszych humorach.
— Mam nadzieję, Wasza Wysokość, że dzisiejsze przyjęcie było tylko przelotnym kaprysem — rzekł oburzony marszałek dworu, gdy zaproszeni goście rozeszli się do domów.
— O nie — odparł książę, śmiejąc się. — Jutro zaprosi pan sto innych osób. I tak co wieczór. Aż do chwili, gdy odwołam mój rozkaz. Chcę aby moi poddani spędzili kilka przyjemnych godzin u swego władcy.
Marszałek dworu oniemiał.
Tej samej nocy Raffles i Charley Brand bawili się serdecznie wspominając zdumione miny dworaków i świetną zabawę.
Księżniczka von Plessenheim, przerażona nowymi ekstrawagancjami swego męża, wyjechała do swej willi, położonej na Lazurowym Brzegu.
Wyjazd księżnej umożliwił Rafflesowi swobodniejsze spełnianie obowiązków księcia.
— Możemy sobie powinszować — rzekł do Charley‘a Branda — że księżna wpadła na szczęśliwy pomysł wyjazdu z miasta. A przede wszystkim, że stosunki małżeńskie między księstwem od początku ich związku nie były zbyt czułe.
— Tak, to prawda — odparł Charley Brand, śmiejąc się.

Podczas gdy Raffles sprawował książęcą władzę w księstwie Plessenheim, prawdziwy książę bawił w Egipcie i dreszcz go przenikał na myśl o tym, że trzeba będzie wreszcie kiedyś przerwać rozkoszne wywczasy.
Nie przeczuwał nawet, jakie zmiany zastanie na swym dworze.
Całe Plessenheim zamieniło się w coś w rodzaju wesołego Luna-Parku.
Jeden tylko człowiek nie brał udziału w ogólnej radości.
Był to inspektor policji Baxter... Stanął w najelegantszym hotelu „Pod Złotym Lwem“.
Dotąd napróżno starał się zobaczyć księcia. Miało się wrażenie, że książę zmienił absolutnie sposób życia i pragnie stworzyć w Plessenheimie prawdziwy raj na ziemi.
Podatki i cła zostały wydatnie obniżone. Źli urzędnicy i niesprawiedliwi sędziowie otrzymali dymisję. Każdego wieczora odbywało się w zamku przyjęcie dla stu osób, które miały możność swobodnej pogawędki z księciem. Nadeszły złote czasy księstwa.
Minęły trzy tygodnie rządów Rafflesa w księstwie, gdy władca Sjamu postanowił złożyć mu wizytę.
W tym celu marszałek przybył na dwór książęcy. Na widok tego, co działo się na zamku, biedny dostojnik oniemiał ze zdumienia. Kiedy ujrzał codzienne wizyty najbiedniejszego mieszczaństwa na dworze — marszałek przyszedł do wniosku, że należy oszczędzić jego władcy widoku tak rewolucyjnego.
Ponieważ znał księstwo Plessenheim nie od wczoraj, uderzyły go napotykane na każdym kroku zmiany.
Marszałek dworu, otaczający się do niedawna aureolą niedostępności, stał się nagle człowiekiem, jak wszyscy inni ludzie.
— Tak, tak, drogi marszałku — rzekł dysząc ciężko. — Cóż pan na to powie? Życie na zamku jest obecnie prawdziwą przyjemnością. Dawniej, mówiąc do księcia, trzeba było przewracać oczyma i giąć się w pokłonach. Teraz to wszystko zbyteczne. Można być zupełnie naturalnym. Książę wydał formalnie rozkaz, zakazujący stosowania się do zbytecznej etykiety. Ci z pośród nas, którzy nie potrafili się do niego zastosować, zostali usunięci.
— Będę musiał złożyć raport Jego Wysokości o stosunkach na dworze — rzekł marszałek. — W tych jednak warunkach uważam, że władca Sjamu nie może złożyć wizyty waszemu księciu.
— Dawniej — odparł marszałek — oblizywałbym sobie paluszki na samą myśl o wizycie pańskiego władcy. Dziś powiedz, proszę, Cesarzowi Sjamu, że nas niewiele wzrusza fakt, czy zechce nas odwiedzić, czy nie.
Wysłannik cesarski omało nie upadł ze zdumienia.
W tej chwili nadbiegła mała baronówna von Brenkenhaus.
— Cóż to, braciszku sjamski? — rzekła do marszałka, klepiąc go poufale po ramieniu. — Czyś już wywęszył tu wszystko? Powiedz swemu Cesarzowi, że zabawi się tu znakomicie. Nauczy się wreszcie żyć i myśleć po ludzku!
— Bardzo dziękuję — odparł marszałek. — Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego w Bangkoku.
Wysłannik cesarski opuścił pałac nie złożywszy wizyty księciu i natychmiast udał się do hotelu pod Złotym Lwem, gdzie mieszkał sławny inspektor policji Baxter.
Marszałek poznał inspektora policji jeszcze w tych czasach, gdy razem z cesarzem Sjamu odbywał podróż po Anglii. Ucieszył się też niezmiernie spotkawszy go przypadkowo.
— Cóż pan tu robi, drogi inspektorze? — zapytał marszałek ze zdziwieniem.
— O, to historia dość skomplikowana — odparł Baxter. — Wydaje mi się, że jestem w kraju z nieprawdziwego zdarzenia. Mógłbym się założyć, że rzekomy książę von Plessenheim nie jest żadnym księciem, lecz znanym przestępcą angielskim oddawna bezskutecznie poszukiwanym przez policje. Nie