Strona:PL Lord Lister -11- Uwięziona.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
5

kój stanowiący cel obserwacji. Z okien mansardy widać go było jak na dłoni. Lord Lister wyciągnął z kieszeni swej lornetkę i począł uważnie badać wnętrze pokoju. Uczynił wówczas ciekawe odkrycie, że pokój ten nie miał drzwi i że kobieta w nim znajdująca się była odciętym od świata więźniem...
Zszedł z drabiny i podzielił się z Charleyem swymi obserwacjami.
— Wejdź sam i przekonaj się, czy się nie pomyliłem. To coś niesłychanego!
Na lewo od okna znajduje się łóżko — rzekł Charley wdrapawszy się posłusznie na drabinę. — Za łóżkiem jest jakaś przestrzeń wolna, jakkolwiek wydaje mi się, że stoi tam walizka, która nie jest wyższa od łóżka. Pewnym jest, że w pokoju tym nie ma drzwi...
— Zgadza się. A teraz zwróć uwagę na przeciwległą ścianę, Charley. — Znajduje się na niej szero ka szafa do ubrań, z prawej zaś strony kaflowy piec. Widziałem go tam tak dokładnie, że mógłbym policzyć kafelki...
— Dalej widzę krzesło, tualetkę a trochę dalej... Tak... Jeszcze jedno krzesło!
Charley zdziwiony odjął lornetkę od oczu i spojrzał uważnie na Rafflesa.
— Zupełnie słusznie — odparł Tajemniczy Nie znajomy. Ale gdzież są drzwi Charley?
— Drzwi... Drzwi?..
— Widzisz sam, że jest w tym coś nienormalnego. Złaź, chcę raz jeszcze obejrzeć wszystko własny mi oczami.
Lord Lister nastawił lornetkę i długo spoglądał w milczniu w stronę tajemniczego pokoju. Nagle z ust jego padł lekki okrzyk.
Charley podniósł oczy w górę i wdrapał się szybko po drabinie. Oprócz jednak braku drzwi nie spostrzegł w pokoju tym nic niezwykłego.
A jednak...
Wysoka szczupła kobieta o wspaniałych złotych włosach stała nachylona przed szafą, jakgdyby cze goś szukała. Zbliżyła się do okna, nie zwracając uwagi na obserwujących ją mężczyzn. Usiadła na krześle tuż przy oknie i wzięła z tualety długą wąską paczkę, owiniętą wstążką. Otworzyła paczkę. Szybkim ruchem zasłoniła twarz dłońmi. Gdy po paru minutach odsłoniła ją, znowu Raffles spostrzegł przez lornetkę, że ciemny rumieniec oblał jej policzki i czoło. Podniosła się powoli z krzesła i wyjęła z paczki długi i wąski przedmiot. Raffles poznał w nim sztylet...
Przez chwilę przyglądała się uważnie broni, której ostrze zalśniło w słońcu, wreszcie położyła ją na marmurze toalety.
Obaj przyjaciele opuścili swój punkt obserwacyjny na czubku drabiny. Tajemniczy Nieznajomy szybkimi krokami przebiegał poddasze tam i z powrotem. Charley przyglądał mu się w milczeniu.
— Zagadka rozwiązana — rzekł Tajemniczy Nieznajomy. — Młodą dziewczynę uwięziono w tym pokoju wbrew jej woli. Jasne jest, że przesuwając szafę na drzwi pragnęła się obronić przed wtargnię ciem do jej pokoju niepożądanych gości. Krzyki, któreśmy słyszeli wczoraj musiały niewątpliwie od niej pochodzić...
Charley chciał mu przerwać lecz John Raff les mówił dalej:
— Nie trudno spostrzec, że pokój ten musiał posiadać drzwi. Znajdowały się w zagłębieniu naprzeciw okna a na lewo od pieca. W miejscu gdzie stoi obecnie szafa.
— A szafa? — zapytał Charley, — Szafa stała jszcze wczorajszej nocy za łóżkiem z lewej strony ściany. Tam gdzie sądziliśmy że stoi walizka...
— Skąd to wiesz?
— Bardzo łatwo się tego domyśleć. — Piec ten znajduje się o kilka kroków od ściany, wobec czego musiał on posiadać rurę, łączącą się z innym pie cem. Rury tej nie zauważyłem nigdzie. Dlatego też przypuszczam, że dziewczyna sama przesunęła szafę i przysłoniła nią rurę od pieca. Musimy działać spiesznie. Z ruchu, jakim młoda dziewczyna po trząsnęła znalezioną bronią wnioskuję, że nie zawaha się ona przed ostatecznością. A teraz wysłuchaj mnie uważnie i zrób wszystko co powiem: zostaniesz tutaj i będziesz pilnie uważał na wszystko, ci się tu będzie działo. Ja tymczasem przejdę na drugą stronę i udam się na dach domu nr. 6. Oczywista, nie zrobię tego wprost a zboczę uprzednio w całkiem inne miejsce. Gdy już będę po przeciwnej stronie dasz mi ręką znać gdzie mam się zatrzymać, abym stanął dokładnie nad oknem naszej pupilki. Pozostaniesz na swoim punkcie obserwacyjnym tak długo, jak tylko będziesz mógł I jeszcze jedno: mam nadzieję, że młodej dziewczynie chwilowo nic nie grozi. W każdym razie nie trać jej z oczu. A teraz uwaga!
Przyjaciele pożegnali się silnym uściskiem dłoni.
Charley zamknął po wyjściu Rafflesa drzwi od mansardy na klucz, po czym powrócił na swoje stanowisko. Nie czekał długo, gdyż niebawem z za jednego z kominów domu nr. 4, wynurzyła się jakaś głowa. Charley Brand wiedział dobrze, do kogo ona należała. John Raffles przez kilka chwil rozglądał się bacznie dokoła, wreszcie począł czołgać się po dachu, który łączył się z numerem szóstym. Dach domu tego był troszkę niższy. Lord Lister ześlizgnął się zręcznie po ścianie stosując się ściśle do wska zówek dawanych mu gestami przez Charleyego. Doszedł właśnie do miejsca, znajdującego się dokład nie nad oknem pokoju młodej dziewczyny. Raffles uśmiechnął się do Charleya, na znak, że zrozumiał Wyciągnął się na dachu i wyjął z kieszeni papier, ołówek i kłębek sznurka.
Napisał kilka słów na świstku, złożył papierek, przywiązał do niego ołówek i przymocowawszy wszystko razem do znalezionej w pobliżu cegły spuścił go ostrożnie na dół.
Charley znów dał znak ręką. Dziwna paczka chwiała się tam i z powrotem w odległości kilku cen tymetrów od otwartego okna. Raffles wyciągnął ramię. Usłyszał lekki stuk, wywołany uderzeniem cegły o okno. Na odgłos stuknięcia młoda dziewczyna drgnęła. Ponieważ paczka ta znalazła się w pew nym momencie poniżej okna, dziewczyna nie mogła jej dostrzec. Charley znów dał znak ręką. Raff les zrozumiał, i ściągnął sznureczek w górę. Tym razem dziewczyna rzuciła się w stronę okna. Z oczyma pełnymi łez chwyciła cegłę.
Raffles idąc ciągle za wskazówkami Charleyego przedłużał sznurek.
Dziewczyna cofając się w głąb pokoju pociągała sznurek ku sobie.
Wpewnej chwili Raffles sądził, że ma zamiar przeciąć sznurek sztyletem. Charley obawiając się, że wszystko stracone, wykrzyknął prawie na głos:
— Niech pani nie odcina!
Dziewczyna nie mogła wprawdzie usłyszeć tego okrzyku, lecz widocznie sama zorientowała się, że