Strona:PL Lord Lister -05- Uwodziciel w pułapce.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jest to jedyna przyczyna pańskiego przybycia? — odparła oddając mu telegram. — Padł pan niezawodnie ofiarą mistyfikacji.
— Czyżby — odparł kapitan policji z uśmiechem, a gdybym pani powiedział, że sam na własne oczy widziałem przed paru minutami Rafflesa w oknie pani mieszkania?
Wzruszyła ramionami.
— Odpowiem panu, że jest pan w błędzie — Musiało to być złudzenie wzrokowe. W jakiż sposób złoczyńca mógłby dostać się do mego mieszkania?
Kapitan Baxter spojrzał na nią podejrzliwie.
— Któż więc w takim razie był u pani? Pani popokojówka oświadczyła mi, że ma pani gościa.
Lady Magdalena zawahała się przez chwilę, lecz jako prawdziwa córka Ewy znalazła natychmiast wyjście z sytuacj.
— Istotnie miałam gościa. Był u mnie lord Percy Meneval. Prosiłam go, aby przyszedł do mnie, ponieważ chciałam wręczyć mu pewną sumę pieniędzy dla biednej rodziny, której losem się interesuje. Sprawa jest pilna i dlatego wyszedł bardzo szybko.
— Czyżby? Przed chwilą oświadczyła mi pani, że nie mogłem w jej oknie ujrzeć Rafflesa.
— I miałam rację — odparła lady Magdalena niecierpliwie.
— Być może, zauważył pan lorda Menevala, nie zaś Rafflesa!
— Gdzie wobec tego jest lord Meneval? — rzekł Baxter zagryzając wargi.
— Powiedziałam panu, że pożegnał się przed pańskim przyjściem.
— Milady, to niemożliwe! — zawołał kapitan — cały dom otoczony jest policją. Nikt stąd nie mógł wyjść niezauważony. Chyba, że umiałby fruwać w powietrzu.
— Kto wie? odparła z uśmiechem.
Kapitan Baxter otarł zroszone potem czoło.
— Może pańscy ludzie zdrzemnęli się zlekka?
— Milady, policja londyńska nie śpi nigdy — odparł insepktor Baxter — jeśli Raffles znajduje się w pani domu, znajdziemy go niezawodnie. Prawdopodobnie nie wie pani o tym, że lord Meneval i Raffles są wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jedną i tą samą osobą. Udziela pani swej pomocy niebezpiecznemu przestępcy.
Rzuciła mu obrażone spojrzenie.
— Pan mnie obraził, panie inspektorze. Złożę skargę na pańskie metody postępowania. Twierdzi pan, że z łatwością odnajdzie pan Rafflesa? Nie mam nic przeciwko temu: Proszę szukać.
— Nie miałem najmniejszej intencji obrażania pani, milady — rzekł Baxter, zaczerwieniwszy się po same uszy. — Czynię to, co nakazuje mi mój obowiązek.
Uśmiechnęła się ironicznie.
— Życzę panu powodzenia. Jeśliby udało się panu znaleźć Rafflesa w moim domu z przyjemścią przyjrzałabym się temu człowiekowi, którego sława przekraczała już granice naszego kraju.
Sama poczęła oprowadzać inspektora i detektywów po poszczególnych pokojach. Na pierwszy ogień poszedł pokój sypialny. Łóżko, szafy, toaletka zostały drobiazgowo zrewidowane. Detektywi przeszukali również znajdujące się na poddaszu pokoje służbowe. Zajrzeli nawet do wnętrza fortepianu.
Wszystko napróżno. Mimo to lady Magdalena nie czuła się zbyt pewnie podczas rewizji. Nie wiedząc, co stało się z Rafflesem drżała, czy aby zdążył uciec w porę.
Strach jej wzmagał się w miarę, jak zbliżali się do kuchni. Gdy weszli do środka musiała zebrać swe wszystkie siły, aby nie zemdleć. Rafflesa nie było. Mimo to kuchnia nie była pusta. Przy stole stała kucharka zajęta robieniem piany z jajek. Nie raczyła nawet przerwać swego zajęcia gdy weszli detektywi. Lady zbliżyła się do kucharki chcąc wydać jej jakieś polecenie. Ciało jej pokryło się zimnym potem. Przerażenie jednak minęło szybko Magdalena nie mogła się wstrzymać od śmiechu spoglądając na swą pracowitą kucharkę.
Po wyjściu lady Magdaleny z kuchni, Raffles obejrzał starannie wnętrze szafy. Uczynił to nie po to, aby się w niej móc ewentualnie skryć, gdyż tego rodzaju kryjówka była zbyt naiwna nawet dla Baxtera, — lecz po to, aby zbadać jej zawartość. Znalazł w niej rozmaite części garderaby damskiej należące do kucharki. Nie tracąc czasu zabrał się gorączkowo do dzieła. Raz jeszcze kieszenie jego marynarki dostarczyły mu potrzebnej pomocy. Też same poduszeczki z gutaperki, które kilka tygodni temu oddały mu tak wielkie usługi przy przeobrażaniu się w śliczną sprzedawczynię Mary Green, szybko napełniły się powietrzem. Włożył suknię i biały fartuch. Przymocował na głowie blond perukę i nakrył ją białym czepeczkiem. Nie zdążył usiąść przy stole, gdy do uszu jego doszedł gwar zmieszanych głosów. Wyjrzawszy ostrożnie oknem, ujrzał kobietę szamoczącą się z policjantem. W kobiecie tej poznał bez trudu prawdziwą kucharkę lady Heastfield.
Z koszem na ramieniu, klnąc na czym świat stoi domagała się aby wpuszczono ją do domu.
Policjanci jednak stali twardo na gruncie rozkazów swego szefa.
Lord Lister rozbawiony przyglądał się tej scenie. Zagniewana kucharka lamentowała, że nie zdąży przygotować w porę obiadu, wreszcie poczęła bić koszykiem najbliżej stojącego policjanta. Ku swej radości Raffles ujrzał, że dwuch silnych policjantów schwyciło pod pachy awanturującą się kobietę i odprowadziło na najbliższy posterunek.
Całkiem już spokojny zabrał się do swej roboty. Jedyne niebezpieczeństwo zostało chwilowo oddalone.
Z beztroskim spokojem oczekiwał przybycia policjantów. Wkrótce po tym inspektor Baxter ze swymi ludźmi zeszli do kuchni. Lady Magdalena obawiając się, że może czymkolwiek zdradzić się i zepsuć sytuację, wycofała się na korytarz — Policjanci znaleźli się sami. Baxter spojrzał uważnie na przystojną dziewczynę.
— Dzień dobry panience — rzekł zbliżywszy się do niej — Powiedz mi moja mała, czyś nie widziała tu w kuchni jakiegoś nieznajomego?
Uwaga kucharki była całkowicie pochłonięta jajami, które biła z niezwykłą wprawą.
— Nie, proszę pana — rzekła krótko. — W kuchni nikt obcy nie ma mi tu nic do gadania.
— O, jesteśmy w złym humorze — rzekł szczypiąc ją przyjaźnie w policzek — Niejednokrotnie powtarzał swym ludziom, że przyjaźnią i komplementem można uzyskać od kobiety więcej, niż drogą oficjalnych pytań. Tym razem jednak metoda jego zawiodła na całej linii. Gdy po paru wstępnych żar-