Strona:PL London Biała cisza.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtem jednak Mackenzy ze zręcznością wykwalifikowanego zapaśnika, cały się skurczył i ze wszystkich sił uderzył głową przeciwnika. Niedźwiedź mimowoli podał się w tył i stracił równowagę, a Mackenzy skorzystał z chwilowej przewagi i rozpędziwszy się, naparł nań całym ciężarem swego ciała; Niedźwiedź przeleciał przez plac i zarył się w głęboki, miękki śnieg. Natychmiast jednak zerwał się na nogi i napadł na przeciwnika.
— O mój mężu! — krzyknęła nagle Zarinka głosem pełnym przerażenia.
Rozległ się świst naciągniętej cięciwy, ale Mackenzy przypadł już do ziemi i długa strzała o kościanem ostrzu, świsnąwszy tuż nad jego głową, wpiła się w pierś Niedźwiedzia, który bezwładnie przewrócił się przez schylonego przeciwnika. Mackenzy w mgnieniu oka zerwał się na nogi. Niedźwiedź leżał u jego stóp bez ruchu, a po drugiej stronie ogniska stał szaman, wyjmując nową strzałę z kołczanu.
Nóż Mackenzy’ego zawisł w powietrzu, zabłysnął w ogniu i cienkie jego ostrze wbiło się w szyję szamana tak głęboko, że tylko rękojeść sterczała na zewnątrz. Szaman zachwiał się, a potem ciężko padł na wznak, na płonące węgle w ognisku.
Klik! Klak!... To Lis, pochwyciwszy gwintówkę Tling Tinneha, napróżno usiłował podnieść kurek. Usłyszawszy jednak pogardliwy śmiech Wilka, z bezsilną wściekłością odrzucił strzelbę daleko od siebie.