Strona:PL London Biała cisza.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gę psom Wilka. Mówię zaś nie tylko o sobie. Tak samo, jak jest ze mną, jest z Niedźwiedziem. Pragnął on również stać się ojcem jej dzieci, zebrał również dużo futer. Przemawiam w imieniu wszystkich młodych wojowników, którzy nie mają żony. Wilcy są wiecznie głodni; nie można ich nasycić Przy dzieleniu łupów zabierają sobie zawsze najlepsze kąski. Dla Kruków zostają tylko resztki.
— Oto siedzi Hukla! — zawołał, bez ceremonii wskazując kalekę. — Nogi jej są krzywe, jak boki łodzi. Nie może ani zbierać drzewa, ani nosić zdobyczy za myśliwymi. Czy Wilcy chcieli kiedy wziąć ją sobie?
— Tak, tak, to prawda, — chórem zakrzyknęli indjanie.
— A oto Moira, której zły duch pokrzywił oczy. Nawet niemowlęta przy piersi płaczą, gdy na nie spojrzy i powiadają, że nawet leśny niedźwiedź stara się ją ominąć. Czy wezmą ją sobie?
Rozległy się znowuż dzikie okrzyki uznania.
— A tutaj siedzi Piszet. Nie słyszy moich słów. Nie słyszała nigdy ani naszych rozmów, ani głosu męża i dzieci. Żyje w Wiecznem Milczeniu! Czy Wilcy wzięli ją sobie? Nie, oni zabierają najlepsze kąski, nam zostawiają resztki. Bracia! Wilcy nie powinni już nigdy zasiąść przy naszych ogniskach! Nadeszła chwila zemsty.
W tej chwili jasny słup czerwonego, zielonego i żółtego światła blask zorzy północnej, przeciął niebo z jednego końca widnokręgu na drugi. Lis