Strona:PL London Biała cisza.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rym przeciwstawił ducha walki, pierwiastek niszczycielski, w osobie Wilka — Mackenzy’ego. Walka tych dwóch pierwiastków nie jest jedynie walką duchów, nie, ludzie powinni walczyć ze sobą realnie, w obronie swych bogów. Oni, — to dzieci Kruka, który dał im oświaty ogień; Mackenzy — to syn Wilka, djabła. Zgodzić się na zawieszenie broni w tej wiecznej wojnie, oddać swe córki za żony śmiertelnym wrogom, to znaczy — popełnić najstraszniejszą zbrodnię i świętokradztwo. Nie znajdował dość silnych wyrazów i porównań, ażeby dostatecznie oczernić wroga, nazywał Mackenzy’ego zbrodniczym rabusiem, wysłańcem samego djabła. I gdy wypowiadał ostatnie zdania swej przemowy, z piersi słuchaczy wyrwał się mimowoli stłumiony, dziki okrzyk wściekłości.
„Tak, bracia, Kruk jest wszechpotężny! Czyliż nie on dał nam ogień, zrodzony na niebie, aby nam było ciepło? Czyliż nie on wyjął z przepaści słońce, księżyc i gwiazdy, aby nam było jasno? Czyliż nie on nauczył nas walczyć z duchem Głodu i Mrozu? Ale teraz Kruk gniewa się na swoje dzieci i została z nich garstka jedynie, a on nie chce im dopomagać. Albowiem zapomnieli o nim i poczęli źle czynić i poszli najgorszą drogą i przyjęli do swych jurt jego wrogów i posadzili ich u swych ognisk. A Kruk martwi się grzechami swoich dzieci, ale jeśli te dzieci powstaną i dowiodą, że wracają doń, ukaże się znowuż z ciemności i znowuż wesprze ich swoją pomocą. O, bracia! Dawca ognia objawił swą wolę waszemu szamanowi, a sza-