Strona:PL London Biała cisza.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zabierali dla siebie najładniejsze dziewczęta, a oni nie mają się z kim żenić.
— Słuchaj, Tling-Tinnehu! Zanim noc stanie się dniem, Wilk puści swoje psy w góry, ku wschodowi i wróci do kraju Joukon. A Zarinka będzie udeptywała drogę przed jego zaprzęgiem.
— A zanim noc dojdzie do połowy, moi ludzie rzucą psom mięso Wilka na pożarcie, a kości jego zostaną zakopane w śniegu, tak, że nie będzie ich nawet widać aż do samej wiosny.
Trafiła kosa na kamień. Bronzowa twarz Harry’ego Mackenzy oblała się złowrogim rumieńcem. Podniósł głos. Stara indjanka, która dotychczas siedziała w swoim kącie, jako bezstronny i obojętny widz, podpełzła ku wyjściu, ale Mackenzy porwał ją za ramię i z całej siły rzucił na posłanie z futer. W tej chwili śpiew ucichł, a na dworze rozległ się ożywiony gwar głosów.
— Raz jeszcze wołam do ciebie, o Tling Tinnehu! Wilk zdycha zawsze z zaciśniętemi szczękami, z nim zaś zaśnie z dziesięciu najdzielniejszych twych wojownikówy — dziesięciu ludzi, którzy są ci potrzebni, ponieważ polowanie właśnie się rozpoczęło, a za parę miesięcy czeka cię połów ryb. I cóż przyjdzie ci z mojej śmierci? Znam obyczaje twego plemienia: z majątku mego dostanie ci się bardzo niewielka część. Daj mi swoją córkę, a będziesz miał wszystko. Potem przyjdą moi bracia, — a jest ich wielu i nigdy nie są syci, — a córki Kruka będą rodzić dzieci w jurtach Wilków. Mój na-