Strona:PL Linde - Słownik języka polskiego 1855 vol 1.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dodały mu do tego bodźca liczne nadsyłki pieniężne, z różnych stron, na pokrycie kosztów druku odbierane. Rozpoczęły się one z rokiem 1804, któryto rok zowie sam autor rokiem funduszowym. Wyszczególnili się w takowych datkach: książę Adam Czartoryski, J. Z. P., Stanislaw Ordynat Zamojski, hrabina z Bielskich Worcelowa, X. Kossakowski biskup Wileński i Józef hr. Ossoliński. Do tego ostatniego przechowaj się z owych czasów następujący Lindego list, rzucający światło tak na niektóre szczegóły wydawnictwa Słownika, jako i na domowe stosunki autora.

z Warszawy dnia 11go lutego 1804 r.
Jaśnie Wielmożny Mości Dobrodzieju!

W żadnej sprawie strona nie może być sędzią; dopiero w tak delikatnej, gdzie gra idzie o dowierzanie lub niedowierzanie. Cały interes funduszu na druk Słownika zdałem na wyrok bezstronnego spólnego naszego przyjaciela JW. Konsyliarza Stojowskiego, który w tej mierze myśli swoje osobnym listem JWPanu wytłumaczy.
Przypominam tu JWWMCPanu Dobrodziejowi, że w prospekcie do Petersburga przesłanym, całe zakończenie jego a mianowicie warunek wspaniałej rękojmii JWWMCPana Dobrodzieja, za wiedzą i radą samego JWPana opuszczonym został.
Z księgarzem Hejnem z Lipska kontrakt nie doszedł, ponieważ się nie mógł zgodzić z drukarnią Pijarską, a ja nieporuszenie obstawam przy pierwszej kondycyi, że to dzieło nie inaczej, tylko pod moim okiem ma być drukowane. Zawarłem tedy sam kontrakt z drukarnią Pijarską, którą X. Bielski zawiaduje, wszedłszy w ugodę z X. Kopczyńskim i z X. Dmochowskim, którzy się obowiązali i aktualnie już zaczęli, każdy artykuł w manuskrypcie ze mną przejść, i oprócz tego każdy jedną korektę przeczytać.
Wykład z przyłączonym rejestrem autorów Polskich, już prez cenzurę tutejszą podpisany, pojutrze zacznie się drukować. Kamera mi radzi, skoro będzie wydrukowanym, posłać go także wielkiemu memu protektorowi Ministrowi Voss, bo pewną mi czynią nadzieję, że najprzód przykład Imperatorski, potem wzgląd jaką przysługę przez drukowanie tu na miejscu uczynię rządowi ściąganiem tu znacznych kapitałów i zbogaceniem drukarni tutejszej, i w Berlinie nie będą bez skutku.
Na bankocetlach tu straciłem po 22 od 100. Obawiać się potrzeba, że i więcej jeszcze upadną.
Najprędszy i najbezpieczniejszy sposób przesłania pieniędzy byłby, gdyby Pan był łaskaw kazać się wypłacać Oxowi Gejmüllerowi et Compagnie na rzecz tutejszego bankiera JP. Küsella et Comp., a odebrany od Gejmüllera skrypt na moją osobę, tu mi go przesłać w liście erga recepisse; za którego pokazaniem Pan Iuisell natychmiast mi kwotę tę samą w tym samym gatunku pieniężnym wróci. Na skrypcie Gejmiillera powinny tedy być wyrażone gatunki pieniędzy.
Mam wszelką przyczynę spodziewać się, że prenumerata pójdzie pomyślnie, ile że nie widzę przyczyny, czemuby kto nie miał dowierzać temu, któremu rząd największe rzeczy i sprawunki powierza, i którego wreszcie mają na czem patrzeć.
Dysertacyą o etymologii obrócę na programa, ale pomimo tego każe osobno wybić kilkaset egzemplarzów z szczególnym tytułem i z dedykacją, opuściwszy okoliczności szkolne, które w programacie na czele mają być położone.
Przełożeni moi, to jest, nie Eforowie, bo to koledzy, lecz Kamera nalegają na mnie, żebym się żenił, daj Boże w’ wyborze osoby nie chybić. Bezżennych rząd nie lubi, nie szacuje i za niepewnych urzędników poczytuje.
Jmć Pani Klotyldzie proszę oświadczyć trwały mój szacunek; domowym wszystkim serdecznie kłaniam.

Z największem poważaniem zostaję Jaśnie Wielmożnego WMCPana Dobrodzieja

najniższym sługą
M. Samuel Bogumił Linde
Dyrektor szkół Warszawskich