Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Stróża! Ręczę za niego, jak za siebie samego!“ — zawołał administrator.
„Ależ przecie pan Lachenal — rzekł Richard — musi mieć pewne podejrzenia...“
„A więc tak! Mam je! I to jest głębokie moje przekonanie! To jest sprawka Upiora Opery“.
Pan Richard podskoczył na stołku.
„I pan także! I pan także!“
„Jakto? I ja także! Nie rozumiem pana dyrektora. Twierdzenie moje opieram na tem, co widziałem“.
„I cóż takiego widziałeś pan, panie Lachenal?“
„Widziałem tak, jak teraz widzę pana dyrektora przed sobą, cień jakiś, dosiadający białego konia, który był zupełnie podobny do naszego Cezara“.
„I nie pobiegłeś pan za tym cieniem i białym koniem?“
„Pobiegłem i wołałem, panie dyrektorze, ale oba w zadziwiający jakiś sposób znikły w ciemnym korytarzu“.
Pan Richard powstał.
„Dobrze, panie Lachenal, — rzekł — możesz pan odejść. Sprawę upiora niezwłocznie oddam policji“.
„1 wyrzuci pan dyrektor moich masztalerzy?“
„Ma się rozumieć“.
Pan Lachenal skłonił się i wyszedł.
Zaledwie drzwi się za nim zamknęły, gdy do pokoju wpadła pani Giry, trzymając list w ręce.
„Przepraszam najmocniej pana dyrektora, — za-