Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

częła mówić wzburzona, — ale otrzymałam dziś rano list od Upiora Opery; kazał mi niezwłocznie udać się do pana dyrektora, bo podobno mam otrzymać pewne zlecenie...“
Pani Giry urwała. Spojrzała na pana Richarda i przeraziła się bardzo, bo pan Richard w tej chwili wyglądał tak, jakgdyby miał zaraz pęknąć.
Wściekłość, jaka go nurtowała, ujawniała się nazewnątrz nienaturalnym błyskiem oczu, biegających niespokojnie w czerwonej, rozognionej twarzy. — Pan Richard milczał, bo głosu z siebie wydobyć nie mógł. Ale nagle poruszył się. Lewa jego ręka pochwyciła trzęsącą się postać pani Giry i zmusiła ją do półobrotu tak szybko i tak nieoczekiwanie, że zacna ta niewiasta wydała z siebie okrzyk najwyższej zgrozy, a tymczasem prawa noga pana dyrektora spoczęła wcale niedwuznacznie na tylnym brycie taftowej spódnicy, która nigdy jeszcze zapewne tak obraźliwego dotknięcia nie odczuła.
I stało się to tak nagle, że pani Giry oprzytomniała dopiero na korytarzu.
Tutaj dopiero zorjentowała się w sytuacji i napełniła cały gmach Opery krzykami tak przerażającymi iż trzeba było pomocy trzech maszynistów, by ją cokolwiek uspokoić, a dwóch policjantów, by ją wyprowadzić na ulicę.
Prawie o tej samej porze Carlotta, która mieszkała przy ulicy św. Honorjusza, czytała, przyniesioną jej przez pannę służącą, pocztę poranną.