Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doktór z uprzejmym uśmiechem. — Ja już się panią zaopiekuję“.
„Ależ ja nie jestem chora“, — odparła Krystyna z nieoczekiwaną, dziwną energją.
Podniosła się i szybkim ruchem przesunęła ręką po czole.
„Dziękuje, doktorze“... Lecz teraz potrzebuję samotności... Idźcie już panowie... proszę... jestem dziś bardzo zdenerwowana...“
Doktór chciał protestować, lecz, widząc silne rozdrażnienie artystki, uznał, że w podobnym stanie lepiej się jej nie sprzeciwiać.
Wyszedł więc z Raulem na korytarz.
— Nie poznaję jej dziś wcale — rzekł — ona zwykle jest taka łagodna.
Pożegnał młodego człowieka i wyszedł.
Raul pozostał sam. Cała ta część teatru była teraz pusta. Wszyscy skupili się w głównem „foyer“, gdzie odbywało się pożegnanie dyrektorów. Raul sądził, że Krystyna tam za chwilę podąży — czekał więc na korytarzu w ciszy i samotności.
Wsunął się w głębokie, tonące w zmroku zagłębienie drzwi i oddał się rozmyślaniu. W piersiach odczuwał ciągle ten sam okropny ból. I dlatego właśnie chciał jak najprędzej rozmówić się z Krystyną.
Nagle drzwi garderoby otworzyły się szeroko i Raul dojrzał subretkę, wychodzącą z zawiniątkiem w ręce. Zatrzymał ją w przejściu, zapytując o zdrowie jej pani. Dziewczyna, błyskając do niego bia-