Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„A to szelma! Ach, szelma! I wierz tu tym młodzieniaszkom, co mają pozory niewiniątek!“
I pomyślał z radością:
„To jednak prawdziwy de Chagny“!...
I szczęśliwy i dumny skierował się do garderoby Sorelli, którą, jak już było zaznaczone, spotkał na schodach „foyer“ baletowego, odprowadzającą swoje wystraszone, czepiające się jej stadko.
Tymczasem w garderobie na I piętrze piersi Krystyny zafalowały żywiej i z jej różowych warg wybiegło ciężkie westchnienie, któremu natychmiast odpowiedziało drugie. Obróciła głowę i ujrzawszy Raula, zadrżała silnie.
— Panie — zapytała po chwili słabym głosem — kto pan jest?
„Pani, — odpowiedział młodzieniec, przyklękając i składając gorący pocałunek na jej ręku, — jestem tym chłopczykiem, który niegdyś wyłowił szarfę pani z morza“.
Krystyna spojrzała z rosnącem zdziwieniem na doktora i pokojówkę, poczem wszyscy troje wybuchnęli śmiechem. Twarz Raula oblała się rumieńcem.
„Ponieważ pani nie chce się przyznać do znajomości ze mną, pragnąłbym pomówić z nią na osobności w sprawie bardzo ważnej“.
„Gdy mi już będzie lepiej, dobrze? — odrzekła drżącym głosem. — Pan jest bardzo miły...“
„Ale lepiej, gdy pan teraz odejdzie, — wtrącił