Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bez żadnej przeszkody doszli do piątego piętra.
Tutaj dopiero Pers przystanął i odetchnął głęboko. Zdawał się być spokojniejszym, jednakowoż ani na chwilę nie spuszczał nadół ręki.
Raula coraz bardziej intrygował ten osobliwy sposób obrony, który polegał na zabezpieczeniu twarzy ręką, podczas gdy broń nabita spoczywała bezużytecznie w kieszeni właściciela.
Zaledwie kilka minut trwał ich wypoczynek, gdy Pers drgnął silnie i pochwycił Raula za ramię.
„Rzuć się pan na ziemię“ — rozkazał szeptem.
Cień jakiś przesunął się koło nich... cień wysoki, smukły, w szerokim płaszczu i dużym kapeluszu na głowie.
Był tak blisko, że uczuli gorący jego oddech na swoich twarzach.
Cień oddalał się, dotykając ścian rękami i od czasu do czasu stukając laską w zagłębieniach murów.
„Oh! — westchnął Pers po chwili, — tym razem udało się nam uniknąć niebezpieczeństwa. Cień ten zna mnie i już dwa razy zaprowadził mnie do kan — celarji dyrektora.“
„Czy to kto z policji teatralnej?“ — zapytał Raul.

„Ktoś stokroć gorszy,“ — odpowiedział Pers bez dalszych objaśnień[1].

  1. Autor, podobnie jak Pers, nie udzieli co do tej postaci dalszych wyjaśnień, pomimo, iż wszystkie inne wydarzenia tej zadziwiającej opowieści, na pozór może anormalne, wytłumaczone zostaną. Czytelnik powinien domyślić się, kim był ów cień tajemniczy. Autor, związany przyrzeczeniem, danem b. dyr. Opery, p. Gailhard, co do zachowania w tajemnicy tej interesującej i użytecznej osobistości, nic więcej powiedzieć nie może. Mogę tylko dodać, że cień ten oddał niejedne usługi tym, którzy podczas przedstawień galowych naprzykład, mogą być na widowni narażeni na niebezpieczeństwo. Mówię tu o usługach natury politycznej.