Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyłapałem cię w tej chwili na najobrzydliwszem kłamstwie, stara czarownico!“
Obelga ta dotknęła zacną damę znacznie mniej, niż podanie w wątpliwość wiarogodności jej słów. Wyprostowała się, krzywiąc usta złowrogim grymasem:
„Co to znaczy?“ — spytała głucho.
„To znaczy, że tego wieczoru w „foyer“ nie byłem, spędziłem go w loży № 5, pilnując fałszywej koperty, położonej tam przez panią. Nawet na jedną chwilę sali nie opuściłem.“
„Ale bo też p. dyrektorze, to wcale nie tego wieczoru wsunęłam panu kopertę. To się stało następnego dnia... to było wtedy, kiedy pan sekretarz Sztuk Pięknych...
„A tak, — potwierdził zamyślony Richard, — przypominam sobie, pan sekretarz przyszedł za kulisy i kazał mnie wywołać... poszedłem na chwilę do „foyer“, stałem na schodach... Nagle odwróciłem się; pani stała za mną, p. Giry... i nie było więcej nikogo!“
„No widzi pan, że mówię prawdę, — stwierdziła bileterka. — Kieszeń p. dyrektora bardzo się nadaje do takich sztuczek“.
Mówiąc to, p. Giry podeszła do p. Richarda i w oczach Moncharmina, który nie mógł powiedzieć, w jakiej chwili się to stało, zręcznie wsunęła kopertę do kieszeni dyrektora.
„Ale wiesz ty, Moncharmin, że to wspaniałe, na mój honor — zawołał zdziwiony Richard. Ta-