Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dyrektorowie nasi mieli wygląd istnych szaleńców!?
„Nie zauważyłem“, — mruknął Gabrjel.
„No to chyba pan jeden... Czy sądzisz, że tego nie dojrzał p. Parabise, dyrektor Centralnego Banku?...
A p. ambasador de la Borderie może jest ślepy!...
Wszyscy nasi znajomi i goście palcami wskazywali dyrektorów!...
„Nic nie rozumiem“, — powtórzył Gabrjel.
„Nie rozumiesz pan! Bo cóż naprawdę znaczyć ma ta nowa ich manja?...
Nie pozwalają nikomu zbliżać się do siebie. Nie pozwalają się dotykać!
„Naprawdę? — zauważył pan, że nie pozwalają się dotykać!? To jest dziwne!“
„Przyznajesz więc pan! Ale to nie wszystko. Chodzą tyłem!“
„Chodzą tyłem! Nasi dyrektorowie chodzą tyłem!? Myślałem dotąd, że jest to przywilej raków!“
„Niech się pan nie śmieje panie Gabrjelu! Czy mógłbyś mi pan wytłumaczyć, pan, który żyjesz w przyjaźni z dyrekcją, dlaczego, gdy w „foyer“ zbliżałem się z ręką wyciągniętą do p. Richarda, p. Moncharmin rzekł do mnie szybko: „Oddal się pan! Oddal się pani... I nie dotykaj się pan dyrektora!“ — Czego on chciał!? Czy jestem zapowietrzony!?“
„To nie do uwierzenia“!