Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szpilką. Wyrwał mu ją z ręki, a mnie drzwi przed nosem zamknął“.
„I nie mogłeś mu pan powiedzieć, że Krystyna Daaé“...
„Aha, właśnie! Chciałbym, żebyś pan był go widział... Wściekał się ze złości... Wołał tylko o swoją szpilkę. Doprawdy, to nienaturalne!... Dyrektorowie nasi zaczynają warjować“.
„To znowu sprawka „Upiora Opery“, — szepnął profesor Gabrjel.
Sekretarz roześmiał się i spojrzał drwiąco na administratora, — lecz ten miał minę poważną i dał mu znak, by milczał.
„Trzebaby jednak, by który z nas poszedł do nich“... — rzekł, Mercier w poczuciu wzrastającej swej odpowiedzialności.
„Należy się dobrze nad tem zastanowić — wyrzekł ponuro Gabrjel. — Jeżeli dyrektorowie nie chcą wyjść z biura, widocznie coś w tem jest...
Upiór Opery rozporządza wieloma środkami...
Mercier potrząsnął głową.
„Niech tam! idę!... Już dawno ostrzegałem, by zawiadomić policję o wszystkiem“... — rzekł administrator, odchodząc.
„O wszystkiem? — zapytał Remy. — O czem to Mercier chciał mówić policji? Pan nic nie mówi, panie Gabrjelu? Więc i pan jest wtajemniczony“?
„Wtajemniczony? nie rozumiem pana!“
„Czy nie wiesz pan, — wrzasnął zrozpaczony Remy, — że dziś wieczór tutaj, w czasie antraktów,