Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

straciłam wiary w to objawienie, z którem tak dziwnie mieszało się mistyczne wspomnienie ojca i jego cudownej muzyki. Lękałam się stracić tego wiernego, niewidzialnego przyjaciela, a nie znając uczuć twoich, Raulu, i wiedząc tylko, że na legalne połączenie się nasze rodzina twoja nigdy nie zezwoli, powiedziałam mu, że jesteś tylko dla mnie ukochanym bratem i że serce moje wolne jest od wszelakiej ziemskiej miłości...
I dlatego to tak usilnie unikałam cię, mój drogi przyjacielu.
Lekcje, w jakiemś niepojętem dla mnie oszołomieniu, trwały dalej.
Jednego dnia rzekł Głos: „Już nadeszła porał Dziś wieczór, Krystyno, przyniesiesz ze sobą ludziom trochę niebiańskiej muzyki”.
Jak się to stało, że właśnie dnia tego Carlotta zachorowała, nie wiem. Wezwano mnie, by ją zastąpić i śpiewałam... Jak śpiewałam, wiesz sam Raulu najlepiej!”
„O tak, Krystyno! — zawołał młody człowiek, wzruszony wspomnieniem tego niezapomnianego wieczoru. — Widziałem łzy twoje, płynące po zbladłej twarzy i niejeden na sali zapłakał razem z tobą. Jak ty mogłaś, tak śpiewać, Krystyno! Jak ty mogłaś śpiewać, płacząc?...
„Siły mnie opuszczały... zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, ty byłeś przy mnie!
„Głos” był także! Przelękłam się o ciebie dlatego śmiałam się,