Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pozwól, niech usłyszy mnie jeszcze raf śpiewającą jutro, a potem pójdziemy gdzie zechcesz. O północy przyjdziesz po mnie do garderoby. Tylko punktualnie Raulu, bo właśnie o tej samej porze on czekać na mnie będzie w sali pałacu jeziora! Ale jeżeli opierać się będę, przysięgnij mi, że siłą mnie zabierzesz... bo jeżeli raz tam jeszcze wejdę, to czuję, że już nie powrócę”.
Dodała po chwili z ciężkiem westchnieniem:
„Oh! Raulu, ty tego nigdy nie zrozumiesz!”.
Zdawało się Raulowi, że westchnieniu Krystyny odpowiedziało drugie.
„Ktoś tu jest Krystyno, słyszałaś?..
Młoda dziewczyna dygotała jak w febrze.
„Oh! Boże! — jęknęła, — ten wieczny lęk jest nie do zniesienia. Tu jednak pod jasnem tem niebem, w blasku dnia jesteśmy bezpieczniejsi. On nie lubi słońca tak, jak nocne ptaki i ja go nigdy jeszcze w dzień nie widziałam! To musi być straszne!.. Oh! Raulu, gdybyś wiedział jakie to było okropne, gdy go po raz pierwszy ujrzałam!.. Myślałam że umrze”.
„Dlaczego Krystyno, — zapytał Raul przestraszony dźwiękiem głosu młodej dziewczyny, — dlaczego myślałaś, że on umrze?..”
„Dlatego właśnie, że go widziałam!..”

W tej samej chwili Krystyna i Raul odwrócili się równocześnie po za siebie.