Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młody człowiek słuchał zdumiony tych niezrozumiałych dla niego słów.
„Nie zechcesz dalej pójść za mną?“ — powtórzył.
„Tak.... nie wiem... wszystko być może! Och! gdybyś wiedział, co to za demon!“
Nerwowym, lękliwym ruchem przytuliła się do niego całem ciałem i cicho płakać zaczęła.
„Teraz lękam się powrócić do niego, tam pod ziemię!“
„A któż cię do tego może zmusić, Krystyno?“
„Gdybym do niego nie powróciła, stać się mogą wielkie nieszczęścia! Ale ja nie mogę, nie mogę! A chwila ta zbliża się już, jeszcze tylko dzień jeden. A jeżeli nie przyjdę — on sam się zjawi i śpiewać będzie i ja za nim pójdę! Zaciągnie mnie tam, w podziemia i uklęknie przede mną, a ja będę zmuszona patrzeć na jego trupią głowę! I mówić mi będzie o miłości, płakać będzie! O Raulu! Raulu. Te łzy, błyszczące w czarnych, głębokich jamach jego oczu!“
Ruchem szalonej rozpaczy Krystyna wyciągnęła przed siebie ręce, jakgdyby broniąc się przed jakimś okropnym widokiem.
„Nie! nie! Nie zobaczysz go więcej, Krystyno! — uspokajał ją Raul. — Nie ujrzysz łez jego, ani nie usłyszysz głosu, którym cię czaruje! Uciekajmy! Chcesz? dziś jeszcze uciekajmy!”
„Nie dziś, nie teraz, — --odparła młoda dziewczyna smutnie potrząsając głową. — To byłoby zbyt okrutnem“.