Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakaś osobistość, której oryginalny i niezwykły wygląd czynił silne wrażenie. Osobistość ta owinięta była w purpurowy płaszcz, a z pod olbrzymiego kapelusza z piórami widniała wstrętna trupia czaska.
Wokoło tej maski tłoczyli się zaciekawieni malarze i artyści, lecz człowiek o trupiej głowie nikogo nie widział — szedł poważnie i majestatycznie naprzód, ciągnąc za sobą olbrzymi tren aksamitnego szkarłatnego płaszcza, na którym złotemi zgłoskami widniały wypisane słowa: „Nie dotykajcie mnie. — Jestem śmierć!“
Ktoś śmielszy jednakże usiłował go dotknąć, ale ręka koścista i sina w jednej chwili wysunęła się z szerokiego rękawa i uchwyciła zuchwalca tak silnie, iż tenże, wydawszy okrzyk bólu, uciekł, wołając, że uczuł dotknięcie śmierci. Stało się to w chwili, gdy Raul w pogoni za czarnem dominem przechodził przez salę. Spojrzał uważniej i o mało się nie zdradził okrzykiem.
Była to trupia głowa z cmentarza w Perros...
Poznał ją!... Chciał biec, zapomniawszy o Krystynie, ale domino czarne pochwyciło go za rękę i drżące, przerażone, pociągnęło naprzód.
Dwa razy maska zatrzymała się i z niepokojem śledziła poza sobą tłoczący się coraz bardziej tłum i musiała coś w nim dostrzec niebezpiecznego, bo silniej jeszcze pociągnęła za sobą białe domino i biec szybko zaczęła.
Tak przebiegli dwa piętra. Schody były prawie puste. Skręciwszy w boczny korytarz, czarne