Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

domino popchnęło drzwi jakiejś loży i ruchem ręki nakazało Raulowi by wszedł.
Zamknąwszy starannie drzwi loży, Krystyna przyciszonym głosem rozkazała towarzyszowi, by ukrył się w głębi i nieporuszał się.
Raul zdjął maskę i poprosił Ktystynę aby uczyniła to samo, lecz dziewczyna wstrząsnęła tylko głową i jakgdyby zajęta ciągle jedną myślą, przyłożyła ucho do bocznej ściany, nadsłuchując.
„Niema go tu, szepnęła. Musiał wyjść o piętro wyżej. Podeszła do drzwi i otworzyła je, lecz nagle stłumiony okrzyk trwogi wydarł się z jej piersi: — „Boże! schodzi! będzie tu za chwilę!“ — Chciała drzwi zamknąć, ale Raul sprzeciwił się temu. Dostrzegł był na najwyższym stopniu schodów, prowadzących na wyższe piętro, nogę czerwoną, potem drugą... i powoli... majestatycznie, człowiek w szkarłatnym płaszczu i o trupiej głowie zaczął schodzić na dół.
„To on! to on! — krzyknął Raul — tym razem mi nie ujdzie!“
Ale Krystyna zręcznie zatrzasnęła drzwi w chwili, gdy Raul skoczył naprzód i stanowczo zastąpiła mu drogę.
„Kogóż to poznałeś Raulu? — zapytała zmienionym głosem. — Kto ci nie ujdzie?“
Raul brutalnie odepchnął od siebie młodą dziewczynę.
„Kogo? — zawołał, drżąc ze wściekłości. — Ależ jego, tego, który się ukrywa pod tą straszną, śmiertelną maską! Zły duch z cmentarza w Perros! Twój anioł muzyki, Krystyno! Ale czas już, żebym mu