Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak mdlała, kiedy mu groziła śmierć, omal się nie rozchorowała, kiedy padł nareszcie.
— Więc to zauważyłeś? — rzekł Rouletabille.
— Oczywiście, zauważył też Włodzimierz i jest tego samego, co i ja, zdania. Ty kark kręcisz dla dziewczyny, która sobie z ciebie drwi... Pomnij, ona nosi żałobę po mordercy swej rodziny... Pomyśl tylko sam!
Głupstwa gadasz! — przerwał mu szorstko reporter. — Gdyby tak było, to pocóż uciekała ze mną z haremu. Mogła przecież pozostać z tym swoim, jak mówisz, drabem.
— Mój Boże! — zauważył Candeur. — W każdem stadle trafiają się sprzeczki i nieporozumienia. Pamiętasz, jak cię odesłała z kwitkiem, gdyś dostał się do jej wieży... naturalnie, chciała zostać. Na drugi dzień posprzeczali się, więc uciekła. W każdym razie, mieli czas pogodzić się znowu, w czasie, kiedy ten drapichrust był naszym więźniem. O, mieli na to dość czasu, byli ciągle razem.
— Kłamiesz! — krzyknął reporter.
— Kłamię? Spytaj Włodzimierza, czy ja kłamię! Spytaj Tondora! Tosamo powiedzieliby ci, biedny Modest i Katerdżibasza, gdyby żyli. Wszyscy o tem tylko gadali w „Hotelu przejezdnych“.
— Kłamiesz, kłamiesz! — wołał z wściekłością Rouletabille, a łkanie wstrząsało jego piersiami. — Milcz! Nie chcę słuchać ani ciebie, ani