Ta strona została przepisana.
Na północy.
Oto letni dzień na schyłku przecie,
Lecz nie prędko noc rozpostrze cienie
Pod tym stropem bladym i bezsennym…
Jakiś bezwład zapanował w świecie,
Czuć w powietrzu dziwne zleniwienie,
Niby niemoc po upale dziennym;
Samo niebo tchnie na miasto ciszą
Spójrz! obłoki nieruchomie wiszą…
Wolnym krokiem idąc po ulicy,
Słyszę kędyś skrzypiec ton miłosny,
Niby skargę, niby cichy lament…
To z otwartych okien kamienicy
Zbiega ku mnie naraz dźwięk żałosny,
A me serce gra akompanjament…
Zkąd ten grajek niewidzialny dla mnie
Mą tęsknotę wypowiada za mnie?…