Ta strona została przepisana.
I z kamieni nadbrzeżnych
W głąb’ kanału spojrzałem.
Na wód czarnych powierzchni
Żółte światła latarni
Migotały odbiciem,
Kołysanem przez wiatry.
A w głębinie ponurej
Sznur kamienic sąsiednich,
Wywróconych dachami,
Swe kontury rysował.
I do głowy mej naraz
Myśl dziwaczna strzeliła, —
Że przybyłem ja tutaj,
By spokoju poszukać;
Że ten spokój szukany
I marzony oddawna
W onych gmachach się mieści
W wód głębinie wiszących…