Przejdź do zawartości

Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Precz! — krzyczał. — Ja pana nie znam zupełnie!
W prawej ręce trzymał grubą, ciężką laskę; lewą ręką, ukrytą za plecami, zdawał się szukać klamki do drzwi sklepiku.
Ganimard zląkł się, czy przypadkiem Prevailles nie wymknie mu się przez jakieś tajemne wyjście.
— No, dosyć tego! — odezwał się groźnie, podchodząc do niego. — Złapany-ś bratku, — poddaj się!
Ale w chwili gdy uchwycił ręką za laskę, przypomniał sobie ostrzeżenie Lupina: Prevailles miał być mańkutem. Z pewnością zatem lewą ręką sięga po rewolwer.
Inspektor pochylił się szybko, — zauważył podejrzany giest swego przeciwnika. Huknęły dwa strzały, — nie raniąc jednak nikogo.
Prevailles, ugodzony energicznie pięścią pod brodę, zwalił się na ziemię. O dziewiątej już znalazł się w areszcie.

∗             ∗

Ganimard zrobił się odrazu sławnym. Policja nie omieszkała oczywiście poinformować publiczności, jak błyskawicznie niemal i operując zupełnie prostemi środkami Ganimard wykrył i ujął mordercę. Dzienniki wychwalały pod niebiosy zdolności i spryt Ganimarda, — kładąc na karb aresztowanego Prevailles wszystkie poprzednie zbrodnie, których sprawców dotąd nie wykryto.
Śledztwo potoczyło się początkowo bardzo szybko. Stwierdzono przedewszystkiem, że ów Prevailles, nazywający się właściwie Tomasz Derocq, miał już dawniej pewne porachunki z policją. W czasie rewizji przeprowadzonej w mieszkaniu znaleziono sztylet, nie pokrwawiony wprawdzie, ale wymiarami swemi i szerokością odpowiadający dokładnie ranom znalezionym na ciele zabitej.
Ale po tygodniu sytuacja zmieniła się gruntownie. Prevailles, który dotyczczas odmawiał wszelkich wyjaśnień, oświadczył nagle, że może udowodnić swoje