Przejdź do zawartości

Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

alibi: oto w ów wieczór, gdy zbrodnia została popełnioną, on był na przedstawieniu w Folies-Bergère.
I faktycznie, po skrupulatnem zrewidowaniu jego smokingu, znaleziono w kieszeni bilet wstępu do tego teatrzyku i program, — jedno i drugie z datą owego krytycznego wieczora.
— Alibi z góry przygotowane! — zauważył sędzia śledczy.
— Proszę mi to udowodnić, — odparł śmiało Prevailles.
Przeprowadzono konfrontację obwinionego. Owa panienka z cukierni oświadczyła, że zdaje się ten pan właśnie kupował u niej ciastka. Odźwierny z domu przy ul. Berneńskiej zeznał, że zdaje się ten pan właśnie przychodził z wizytą do Jenny Saphir. Ale nikt nie miał odwagi stwierdzić to stanowczo.
Śledztwo zatem nie ustaliło żadnych niezbitych faktów, nie zebrało materjału, na którym możnaby było zbudować uzasadniony akt oskarżenia.
Sędzia śledczy powołał do siebie Ganimarda i zwierzył mu się ze swemi kłopotami.
— Niepodobna mi dalej prowadzić śledztwa. — Brak wszelkich dowodów winy!
— Ależ panie sędzio, pan sam nie wątpi przecież w jego winę! Czyżby Prevailles stawiał taki opór przy aresztowaniu, gdyby się czuł niewinny?
— On powiada, że chciał się bronić, myśląc, iż go napadnięto. Twierdzi dalej, że Jenny Saphir nie widział nigdy na oczy, a nie mamy żadnego sposobu, by mu udowodnić kłamstwo. A owego szafira — jeżeli naprawdę został skradziony, — u niego nie znaleźliśmy.
— Ani nigdzie indziej, — wtrącił Ganimard.
— Racja, ale to jeszcze nie świadczy przeciw niemu. Wie pan, panie Ganimard, co by nam było koniecznie, i to pilnie potrzebne? Oto druga połowa owej jedwabnej szarfy.
— Druga połowa?
— Właśnie! Bo jeżeli morderca ją zabrał i ukrył,