Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tegoż dnia, gdym czekał na statek, odpływający do San Francisco, wpadł mi do ręki numer jakiegoś przeglądu, zawierający szczegóły bjograficzne o Robercie, oraz portret miss Téramond. To zmieniło moje postanowienie: zamiast do San Francisco, udałem się do Karikal, dokąd przybywszy, znalazłem się bez grosza. Po wielu wysiłkach, wielu niebezpieczeństwach — nareszcie odnajduję panią!
— Pańskie współpracownictwo będzie dla nas bardzo cennem — rzekł Ralf, zbliżając się do Boleńskiego. — Robert Darvel musiał panu wspominać o swym przyjacielu, Ralfie Pitcher’ze?
— O, po tysiąc razy, w różnych okolicznościach! Podczas, gdy ci dwaj ludzie, pociągnięci ku sobie szczerą sympatją, zamieniali serdeczny uścisk dłoni, służący wniósł małą, zniszczoną, ręczną walizkę.
— Moje fotografje! — zawołał Boleński z oczami, błyszczącemi radością.
I otworzywszy ją z gorączkowym pośpiechem, zaczął wybierać stamtąd mnóstwo nienaklejonych jeszcze na tekturki odbitek; na wszystkich występowała wyraźnie ciemna planeta, poprzecinana jaśniejszemi linjami kanałów Schiaparellego.
Jednak na pierwszy rzut oka, fotografje te nie wyróżniały się niczem nadzwyczajnem.
— Ależ państwo tu nie widzicie rzeczy najważniejszej — zawołał Boleński z zapałem. — Proszę tu spojrzeć: ten jasny punkcik, a po nim linijka; a na tej odbitce: kropka i dwie kreski!
— Cóż to ma być? — spytała miss Alberta.
— Nie rozumiecie państwo telegraficznego alfabetu