Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ku wielkiemu zdziwieniu miss Alberty, ta zmiana obejścia gospodarza nie wywarła żadnego wrażenia na Boleńskim; był widocznie pochłonięty jakąś inną, wyłączną myślą.
— Musiałem panią odnaleźć, ponieważ mam do zakomunikowania nadzwyczaj ważne wiadomości. Nazwisko pani nie jest mi obcem: ileż to razy, podczas naszego wspólnego pobytu na Syberji, wymawiał je mój przyjaciel Darvel! Jak to pani może wiadomo, zostałem wkrótce aresztowanym i osądzonym na ciężkie roboty, które podzielałem z moimi współziomkami. Przerwanie naszych badań w celu zawiązania stosunków międzyplanetarnych było dla mnie prawdziwem nieszczęściem! Niedawno jednak udało mi się uciec; dostałem się do Japonji, gdzie zarabiałem na życie, jako zarządzający zakładem fotograficznym. Nie wiedziałem, co się dzieje z Robertem — zamiarów naszych jednak się nie wyrzekłem. Rozporządzając olbrzymiemi aparatami, które udało mi się jeszcze ulepszyć, otrzymałem z Marsa nadzwyczaj wyraźne klisze.
— Gdzie one? — spytała szybko Alberta, ogarnięta silnem wzruszeniem.
— Pokażę je pani natychmiast po oddaniu ich przez żołnierzy, którzy mię tu przyprowadzili...
— Do licha! — przerwał kapitan — zapewne te marsyjskie zdjęcia stały się powodem, iż moi zbyt gorliwi żołnierze wzięli pana za szpiega!
— Naturalnie: klisz tych było około setki, a miałbym ich o wiele więcej, gdyby chytrzy poddani Mikada, obeznawszy się dostatecznie z fotografją kosmograficzną, nie udzielili mi dymisji, bez żadnego powodu.