Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po półgodzinnych staraniach, nakoniec wróciła przytomność: wynędzniałą twarz rozjaśnił uśmiech, a źrenice nabrały wyrazu szczególnej słodyczy.
— Jerzy... Miss Alberta! — wyszeptał głosem słabym, jak gdyby dochodzącym z oddali.
Wzrok jego nie mógł się już teraz oderwać od tych dwóch ukochanych twarzy, pochylonych nad nim z troskliwością niezmierną.
Lecz to wstrząśnienie było zbyt jeszcze silnem dla niego, gdyż po kilku chwilach oczy jego znów się zamknęły, a spokojny oddech świadczył o śnie głębokim.
— Ocalony! — zcicha zawołał Ralf — ręczę za jego życie! Teraz potrzeba mu tylko spokoju i wygód.
Przybyły wkrótce z Bizerty doktor potwierdził tę djagnozę.
Robert, pomimo swego wynędznienia, był silnym i zdrowym — to też eskulap obiecał, że za parę tygodni wstanie z łóżka z pewnością.
Historji chorego słuchał jednak z grzecznem niedowierzaniem. Aby go więc przekonać, pokazano mu kawałki rozbitej bryły. Na ich widok, niedowiarstwo jego zmieniło się w zdumienie; prosił, aby mu dano jedną z rurek, napełnionych jeszcze płynem, którego rozbioru chciał dokonać. Podług jego przekonania, płyn ten zawierał wielką ilość tlenu.
Ralf nie widział przeszkody w obdarowaniu doktora ową rurką; prosił tylko, aby ten zachował bezwarunkowe milczenie co do wypadków, których willa była widownią. Odtąd zdrowie Roberta stale się polepszać zaczęło. Nie miał jeszcze tyle siły, aby dłużej rozmawiać, lecz sen jego był spokojny, odżywianie zaś, dzięki arcydziełom sztuki kucharskiej, przyrządzanym