Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Robert był wciąż nieruchomy, jakby pogrążony w śnie kataleptycznym. Słabe tylko uderzenia pulsu wskazywały, że iskierka życia tlała jeszcze w organizmie wycieńczonym niewygodami wszelkiego rodzaju.
Ralf patrzył ze zmarszczonemi brwiami; męczyła go myśl, że ten człowiek, tak mu drogi, nie wyjdzie już może nigdy z tej zmartwiałości...
Nagle przyszła mu do głowy myśl nowa.
— Panie Jerzy — zawołał — co się stało ze szczątkami bryły?
— Zaniosłem je podług pańskiego życzenia do gabinetu fizycznego i umieściłem na płytach porcelanowych. Pozbierałem także resztki rurek ze szkła czerwonego: jest w nich nieco płynu, który zawierały — zrobimy jego analizę później — nieprawdaż?
— Proszę, przynieś pan tu zaraz wszystek ten płyn!
— Cóż pan chcesz z nim zrobić?
— Nie wiem, czy mój domysł jest słuszny, lecz przypuszczam, że płyn ten ma własności toniczne, odżywcze i przywracające siły. Jest wiele lekarstw działających przez skórę...
— Możemy spróbować — odparł Jerzy po chwili namysłu — ja, coprawda, byłem przekonanym, że rurki te zawierają zapas żywności lub powietrza, w jakie się Robert musiał zaopatrzyć na podróż tak daleką.
Wyszedł i wkrótce wrócił, niosąc w czarce szklanej ów płyn nieznany. Za pomocą małej gąbki, Ralf począł nacierać nim ciało i, uszczęśliwiony, spostrzegł wkrótce, że lekarstwo to wywiera cudowny skutek.
Twarz Roberta nabierała z każdą chwilą coraz więcej życia, oczy się otwarły, wejrzenie ich było prawie przytomne, a ciało odzyskało możność ruchu.