Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nim spiętrzyć belki, jak się to często zdarza w tego rodzaju wypadkach... Powinniśmy zrobić wszystko, co można, aby go odszukać i uratować... Nie chcę ani jeść, ani spocząć, póki się o jego losie nie dowiem...
Kerifa wbiegła i ze wzruszeniem całowała ręce swej pani.
— Jesteś nareszcie! — szeptała — byłam tak niespokojna o ciebie! Burza musiała być straszną na morzu, prawda?
— Tak, byłam najpewniejszą, iż zginiemy wszyscy. Bo też ta burza była jakąś nadzwyczajną: fale błyszczały ogniem i niebo nim płonęło... Kapitan, który od czterdziestu lat pływa po różnych morzach, a z nim i załoga, oświadczyli, iż nigdy nie widzieli tak szczególnych meteorytów. Z pokładu fala zmiotła kilku ludzi...
— Jesteś tak znużoną — szepnęła Kerifa z czułością — pomimo wszystko, kazałam zastawić wieczerzę; może się posilisz choć trochę...
— Jak możesz tak myśleć! Dziękuję ci za troskliwość, ale pomóż nam lepiej ratować kapitana, jeśli jest jeszcze czas po temu... Gdzie służący?
— Wszyscy uciekli ze strachu, są w lesie!
Miss Alberta skierowała się w stronę laboratorjum, mężczyźni i Kerifa szli za nią. Pochód zamykał Zaruk, który przez ten czas postarał się o pochodnie, oraz o motyki i rydle, które przyniósł z ogrodu.
— Powiedz mi pan — rzekła miss Alberta do Ralfa — czemu pan przypisuje tę katastrofę?
— Nie mogę jeszcze powiedzieć nic pewnego; sądzę jednak, iż był to piorun — rzekł Ralf wzruszony.
— Przecież na laboratorjum były piorunochrony?
— Tak, ale, jak pani zapewne wiadomo, zdarzają