Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomyślałem, że to musi być jakaś kopalnia, w której się prowadzą roboty górnicze.
Z innego okna ujrzałem rodzaj długich rowów, poprzedzielanych wpoprzek murem na wysokość człowieka; w każdej takiej przegrodzie znajdował się wielki skorupiak, podobny do homara lecz znacznie większy. Niektóre z nich miały około pięciu metrów długości, a ich potężne nożyce musiały być bronią straszliwą; brzegi ich wewnętrzne, piłkowane, mogłyby z łatwością przeciąć na pół dorosłego człowieka.
Każdy z nich był uwięzionym na łańcuchu; wkrótce ujrzałem morskiego człowieka jak się zbliżył do nich, uginając się pod ciężarem kosza z rybami. Przystawał przy każdej zagrodzie i każdy ze skorupiaków dostał po sporej rybie.
Przyglądałem się tej scenie z zajęciem: z przegród wysuwały się potężne łapy i chwytały rzucone im pożywienie.
Było to zapewne sztuczne tuczenie tych skorupiaków, które brano na pokarm dopiero wtedy, gdy już były tłuste.
Opodal znów, na pięknej, zielonej łące, kilkaset wielkich żółwi zostawało pod dozorem pasterza, uzbrojonego metalowym bumerangiem i mającego do pomocy dwie wydry morskie z długiemi wąsami — zamiast psów.
Pasterz zajęty był zbieraniem muszli, które wkładał do małego koszyka i nie zauważył mię wcale, pomimo, iż wykonywałem różne ruchy, aby zwrócić na siebie jego uwagę.
Lecz przeznaczonem mi było ujrzeć jeszcze dziwniejsze rzeczy.