Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spadochron, lecz zostały równocześnie wprawione w ruch nadzwyczaj szybki; otwierały się i zamykały naprzemian, jak listki czułka przy wstrząśnieniu. Nawet korzonki nie pozostały bezczynne, gdyż poruszając się, kierowały roślinką, będąc sterem tego małego aeroplanu.
Wkrótce ujrzałem go wznoszącego się do góry, gdzie się przyłączył do masy zieloności. Parę takich roślinek schowałem w kieszeniach mego puchowego ubrania, a Eoja naśladowała mię natychmiast, sądząc, iż znalazłem coś cennego.
Stwierdziłem z radością, iż moi Marsjanie, zdawszy już sobie sprawę z tego, co nas spotkało, nie przejmowali się zbytnio tym faktem. Śmiejąc się, oswobadzali się z tych zielonych więzów, żartując z siebie nawzajem.
Jednak pomimo wszystko byliśmy otoczeni tym wałem ruchomym, który tworzył przed nami ścianę równie nieprzebytą, jak najtwardsze skały. Noc już zapadła i nie chciałem narażać wszystkich na zasypanie lub uduszenie podczas snu przez te przeklęte roślinotwory! Musieliśmy więc wrócić do lasu i obozować znów na polance, na której moja mała towarzyszka uczuwała taką trwogę.
Rozpaliliśmy ogniska, wyznaczyłem strażników, którzy mieli czuwać kolejno przez noc całą. Niebo było czyste i pogodne, w powietrzu unosiła się woń lasu i tysiącznych ziół i kwiatów.

Odłożyłem do jutra wynalezienie sposobu przebicia tej ruchomej ściany i zaleciwszy jeszcze raz strażnikom czujność i uwagę, zasnąłem snem głębokim.