Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ach, przypomniałem sobie teraz ten słup dymu, który mi sprawił tyle radości i podtrzymał w rozpaczy!
— Dzień ten spędziliśmy — mówiła Eoja dalej — na szczegółowem oglądaniu góry. Niestety! była ona ze wszech stron niedostępną i trzeba się było wyrzec myśli dostania się do jej środka.
Zniechęcenie doszło do wysokiego stopnia. Wszyscy chcieli już powracać, kiedy jednemu staruszkowi udało się zrobić ważne odkrycie: w jednem miejscu twardy bazalt był poprzecinany grubemi pokładami ziemi. Podał więc myśl, aby się podkopać takim pokładem wewnątrz góry, aż do schroniska Erloorów, które zaskoczone we śnie, lub oślepione światłem, nie będą mogły stawiać nam oporu. Na tym pokładzie ziemi, u stóp góry, rosły gęste krzaki, które mogły nas i naszą pracę ukryć przed oczami Erloorów. Wszyscy chwycili się tej myśli, choć podkop w tych warunkach przedstawiał wiele trudności!
Z rozpaczą zapytywałem siebie, czy nie przyjdziemy zapóźno? czy cię te potwory nie pozbawią wcześniej życia?
Tego samego wieczoru jednak pozyskaliśmy cennego sprzymierzeńca: w jeden z dołów, wykopanych przez nas na brzegu rzeki, wpadł przepyszny, ogromny romboo. Natychmiast związaliśmy go mocno i postanowili zmusić do kopania podziemnego przejścia. Nie przyszło nam to łatwo! Kosztem całodziennych wysiłków zdołaliśmy go zaledwie uspokoić, gdyż rzucał się, jak szalony, w swoich więzach i pienił się ze złości, wydając głuche ryki.
Musieliśmy go biciem i pozbawieniem pokarmu nieco poskromić, lecz to niewiele pomogło: skuteczniejszem