Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się okazało przybliżanie do niego garnka z gorącemi węglami. Czując ciepło od nich idące, bał się go straszliwie i zaczynał wkopywać się w ziemię ze strachu.
Nam też więcej nie trzeba było!
Przyprowadzony do pokładu ziemi, o którym ci mówiłam, wziął się natychmiast do roboty; jego ogromne pazury, twarde jak kość słoniowa, wyrzucały co chwila w powietrze ziemię i kamienie ze zdumiewającą szybkością. Wszyscy mężczyźni na zmianę wynosili z przejścia podziemnego wykopaną ziemię, rozszerzając je nieco jeszcze motykami. Na noc wróciliśmy do obozu, strzegąc pilnie naszego kopacza.
Po dwóch dniach usilnej pracy, znaleźliśmy się nakoniec w jaskini, gdzieśmy cię zobaczyli... — Resztę już wiesz! — kończyła wesoło — ogień, dobry ogień pomógł nam oswobodzić cię całkowicie! Teraz już nas nie opuścisz... prawda?
Powiedziawszy to, Eoja spuściła skromnie oczy, lecz widać było, jak jest dumną z dokonanego wielkiego dzieła oswobodzenia mnie z niewoli! Ja sam byłem zdumiony odwagą tak jej, jak i reszty Marsjan: wzruszało mię ich przywiązanie do mnie, którego dowiedli czynem.
Nie poznawałem w nich dawnych mieszkańców bagnisk, nędznych i ogłupionych przez swoich wrogów; przyrzekłem sobie nie pozostawiać ich bez mojej opieki i zrobić wszystko, co będzie w mojej mocy, dla zapewnienia im dobrobytu i bezpieczeństwa.
Tego dnia wieczorem i przez część nocy ucztowaliśmy obficie, gdyż lasy tamtejsze pełne były zwierzyny, a moi Marsjanie doszli już do wielkiej biegłości w strzelaniu z łuku.