mnie, a ja wam powiadam, że ta śmierć miała źródło zewnętrzne, może dalekie i utajone, lecz fatalne!
— Przeczuwam już jakieś dyabelstwo — rzecze doktór. Coś z mantywizmu lub mentywizmu.
— Panowie, było nas trzynastu! Jeden musiał zginąć. To przesąd — głupstwo — powiecie. Być może, ale trzynastka zawsze przynosi nieszczęście.
— Jakto... trzynastu?
— Obrachujmy się. Naprzód profesor Tarło.
— Primum ab Jove.
— Dalej nasz trubadur, Henryk Nawara, oraz sławny powieściopisarz...
— Powiedz raczej, zapomniany.
— Dla mnie sławny i niezapomniany, Władysław Herkner Dantyszek; czwarty — doktór, piąty — mecenas Ugronowicz, szósty — nasz wielki twórca czerwonej książeczki, siódmy — nasz znakomity malarz Styczeń, ósmy — Nirwid milczący, dziewiąty — gadatliwy Okolicz, dziesiąty — Fredzio, jedenasty — Molten, dwunasty — ja... Stefan był między nami trzynasty...
— Zapomniałeś jednak kilku, którzy też należeli do nas różnymi czasy — Michał, Lucyan, Stach...
— Tak, Michał zginął w pojedynku...
— Przez kobietę — mruknął Molten.
Trzeba zaznaczyć, że Molten, dość zamożny przemysłowiec, świeżo został przez swą połowicę tajemnie porzucony i srodze był na płeć białą zagniewany.
— Stach gdzieś w domu obłąkanych...
— Przez kobietę — zasyczał Molten.
— Lucyan wyjechał do Australii...
— Przez kobietę — zawył Molten.
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/24
Wygląd
Ta strona została przepisana.