Strona:PL Lange - Miranda.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

Nazajutrz rano w towarzystwie Wasiszty poszedłem do jego teścia Wiśwamitry.
Mieszkał on niedaleko w małym, mile zbudowanym domu z cegieł szklanych różnej barwy w deseń ułożonych; deseń ten wyobrażał swastykę. Wasiszta mię pożegnał, gdyż musiał iść do pracy.
Stary Wiśwamitra zaprosił mię do ogrodu, gdzie i zacna jego małżonka Kesini siedziała już w altanie. Miało być śniadanie.
Nie mam potrzeby wspominać, że śniadanie to znowu pigułka o jakiej mówiłem już kilkakroć oraz kropla płynnego djamentu, tym razem z mlekiem gorącem.
Może to się wydawać jadłem b. jednostajnem, ale jest to złudzenie: instynkt życiowy sprawia, że organizm zawsze otrzymuje te pokarmy i te smaki, których w danej chwili najbardziej pożąda i potrzebuje.
Stąd powstaje właśnie nadzwyczajna rozmaitość i czasami niepowtarzalność potraw i smaków.
Jeżeli tu hodują krowy, owce itd.,; jeżeli sadzą ryż i pszenicę — to robi się to ze względu na dzieci, które trzeba dokarmiać sposobem pierwotnym.