Strona:PL Lange - Miranda.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzi, a umiał też przetwarzać elementa chemiczne jedne w drugie: wszystko to więc wprowadziłem do swego rachunku. Chciałem zapomocą tych wszystkich środków rozwiązać różne zagadnienia polityczne i socjalne, nie naruszając równowagi dusz i stosunków. Nadeszła wojna, ale jej inicjatywa wyszła z innej strony i charakter tej wojny był poprostu szatański. Wynik tej zawieruchy był częściowo zgodny z ideją główną Fulminatów, ale teraz zarówno w Polsce jak i na całym świecie — nastąpi okres długotrwałego chaosu pod względem gospodarczym, psychicznym, moralnym i nerwowym. Mogę śmiało powiedzieć, że chociaż Nirwida mało interesowała sprawa praktyczna jego techniki — to jednak godził się ze mną, że można przy pomocy tych wynalazków stworzyć nowy typ wojny. Ale przeciw nam stanęła Fatum.
— Jakże jednak to Nirwidjum wyglądało? Jak wyglądała maszyna? Jak operowała?
— Na to nie mogę ci żadną miarą odpowiedzieć. Z tego Nirwid robił absolutną tajemnicę. Chciał maszynę przedewszystkiem tak udoskonalić, aby wszelkie płynące z niej niebezpieczeństwa usunąć. Dla tego osłaniał ją jakiemś czarmen pudłem, w którem zawsze była ukryta. Widziałeś tylko otwór.
— I cóż spowodowało katastrofę?
— Trudno powiedzieć, nie znając sekretu. Niejeden wynalazca zmarł od swego wynalazku. Natura mści się za wydzieranie jej tajemnic. Od gniewu Artemidy giną Akteony.
— Czy Nirwid nie zostawił jakich dzieł, rękopisów?
— Rękopisy, o ile były — zapewne znikły razem z domem i ze wszystkiem. Dzieło jedno wydał kiedyś we Lwowie nakładem księgarni Allebeyde i Lump pod tytułem O odwra-